Małgorzata Gryszczuk, zawodniczka zielonogórskiego SEVEN-Perceptus Team, 13 czerwca podjęła się wyzwania, które zaskoczyło wszystkich. Jako pierwsza kobieta w Polsce pokonała „Everesting” na rowerze szosowym.

Everesting to wyzwanie polegające na powtórzeniach na dowolnie wybranym podjeździe, tak aby przekroczyć całkowitą sumę przewyższeń 8848 metrów podczas jednej jazdy.

Gosia, w teamie nazywana „fighterką”, od lat jest związana z kolarstwem, a od dwóch reprezentuje biało-niebieskie barwy SEVEN-Perceptus Team. Warto dodać, że koledzy z teamu pojawili się na trasie w Michałowicach podczas „walki” Gosi z podjazdem.

Małgosia pokonała 256 kilometrów w czasie 16 godzin i siedmiu minut, razem z przerwami zajęło jej to 21 godzin i 46 minut. Podjazd na którym walczyła był trzeciej kategorii i miał średnie nachylenie 6,9%.

Link do oficjalnego wyniku zawodniczki SEVEN-Perceptus Team > TUTAJ

Zapisz przejazdu na Stravie > TUTAJ

Dlaczego zdecydowała się na „Eversting”? Jak złamała swoje bariery i wytrwała do końca?

„Na Everesting zdecydowałam się z kilku powodów. Pierwszym z nich była chęć sprawdzenia samej siebie oraz możliwości mojego ciała i umysłu do tak intensywnego wysiłku

– powiedziała po zakończeniu tego niezwykłego wysiłku.

Po drugie chciałam udowodnić samej sobie, że ograniczenia są tylko w mojej głowie. Finalnie podeszłam do Everestingu jako do zastępczego celu treningowego. Brak wyścigów to brak motywacji, ale Michałowice okazały się być świetnym zastępstwem.

Podczas tego wyzwania towarzyszył mi wachlarz emocji: od skrajnej euforii po histeryczny płacz. Przy 7000 metrów pojawiły się pierwsze wątpliwości. Wiedziałam jednak, że nie mogę odpuścić. Od godziny 3 nad ranem towarzyszyła mi moja grupa wsparcia, która toczyła tę walkę razem ze mną. Nie chciałam i nie mogłam tak po prostu poddać się. 8000 metrów to kolejny kryzys lecz tym razem fizyczny. Zmęczenie, znużenie, dodatkowo burze i grad sprawiły, że o byłam o krok od zejścia z roweru. Jechałam dalej, ale ostatnie trzy podjazdy były ciężką walką. Moje ciało opadło z sił lecz myśl o zbliżającym się finiszu dodała mi energii.

Na finalnym podjeździe, po 16 godzinach jazdy, poczułam, że to batalia, którą muszę stoczyć z moimi słabościami. Udało się, wygrałam sama ze sobą i jako pierwsza kobieta w Polsce pokonałam Everesting na rowerze szosowym.

Czy uważam to za szaleństwo? I tak i nie. Everesting jest jednym z etapów poznawania własnych granic zarówno tych fizycznych jak i psychicznych. Ich przekroczenie nie pozwala powrócić na starą ścieżkę i zatrzymanie swojego rozwoju. Mimo trudności jakie niosło za sobą te wyzwanie, był to bardzo dobrze spożytkowany czas. Dzięki temu nabrałam dystansu do siebie, życia, otoczenia i rywalizacji. Co najważniejsze, dało mi to ogromną satysfakcję i pokazało jak wiele mogę osiągnąć przekraczając swoje limity.”

Wielkie gratulacje!

Poprzedni artykułJim Ochowicz: „Mam wrażenie, że znajdziemy sponsora jeszcze przed Tour de France”
Następny artykułCzy Chris Froome dołączy w sierpniu do Israel Start-Up Nation?
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments