fot. Amgen Tour of California

Tydzień temu ogłoszono, że w przyszłoroczny Tour of California nie odbędzie się w związku z problemami finansowymi. Według Anny van der Breggen brak największego amerykańskiego wyścigu w kalendarzu jest bardzo złą wiadomością dla zawodniczek.

Kobiecy Tour of California był organizowany od 2015 roku i od kilku sezonów cieszył się większą popularnością ze strony gwiazd, niż męski wyścig. Na starcie tej imprezy stawały takie zawodniczki jak Marianne Vos, Lucinda Brand,  nasza Katarzyna Niewiadoma, czy właśnie van der Breggen. Holenderka pomimo zaledwie dwóch występów w tych zawodach, zdążyła je bardzo polubić.

Jeśli pochodzisz z Europy, tak jak ja, nie masz wielu szans na to, by pościgać się w Ameryce. Tour of California był tak naprawdę jedynym powodem by przyjeżdżać tam na wyścigi. Lubiłam to, ponieważ zawsze można było liczyć na wsparcie organizatorów oraz fanów kobiecego kolarstwa, których było tam zadziwiająco dużo.  Poza tym jazda tutaj była dla mnie i reszty Europejczyków wyjątkowym doświadczeniem, ponieważ mogliśmy jeździć na znacznie większej wysokości, niż ta, która towarzyszy nam zazwyczaj.

– mówiła dla Cyclingnews.com.

Po raz ostatni szansę pościgania się za Atlantykiem Holenderka miała w maju. W drugim starcie zaliczyła drugie zwycięstwo w tym wyścigu, dzięki czemu stała się jedyną zawodniczką w jego historii z przynajmniej dwoma triumfami. Wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie nic się w tej kwestii nie zmieni, ponieważ wyścig przestaje istnieć. Według van der Breggen kilka miesięcy temu nic na to nie wskazywało.

Pamiętam, że gdy byłam tu w maju, organizatorzy wykazywali olbrzymią ilość energii. Snuli tak wiele planów. Ciągle zastanawiali się co można poprawić, choć wszystko było zorganizowane tak jak należy. Dlatego gdy ogłoszono tę decyzję, byłam zszokowana. Moim zdaniem to olbrzymia strata dla kobiecego kolarstwa.

– kończy była mistrzyni świata.

Poprzedni artykułPetr Kelemen w CCC Development Team
Następny artykułFumiyuki Beppu odchodzi z Trek – Segafredo
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments