Szef drużyny AG2R, której lider Romain Bardet zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, zapowiada agresywną walkę w Pirenejach i Alpach, a także zachęca inne drużyny do utworzenia koalicji przeciw wspólnemu wrogowi, jakim jest Team Sky.
Drużyna AG2R los w swoje ręce próbowała wziąć już na niedzielnym etapie, który przejdzie do historii wyścigu dookoła Francji jako jeden z najbardziej interesujących i obfitujących w rozmaite wydarzenia. Na zjeździe z Col de la Biche podopieczni Vincenta Lavenu pojawili się na czele peletonu i wysłali stacje przekaźnikowe do odjazdu, a w późniejszej fazie etapu Romain Bardet popisał się ofensywną jazdą i był bliski etapowego zwycięstwa.
Przejęliśmy całkowitą kontrolę nad wyścigiem od samego startu i to było bardzo istotne
– powiedział Vincent Lavenu portalowi CyclingNews.com.
Sytuacja w klasyfikacji generalnej bardzo przypominą tę z poprzedniego roku, kiedy to Chris Froome (Team Sky) dość wcześnie założył maillot jaune i nie oddał jej do Paryża. Celem Romaina Bardet i jego kolegów jest zdestabilizowanie – jak to określi Lavenu – wyścigu.
To, co chcemy zrobić, to zmusić Sky, by straciła swoją równowagę jako zespół. Gdy podjeżdżasz pod wzniesienie pierwszej kategorii lub HC, a na czele peletonu masz pięciu kolarzy Sky, wyścig nie może zostać zdestabilizowany
– wyjaśnił Lavenu.
Szef AG2R przyznał jednocześnie, że ma świadomość, iż jego zespół nie znajduje się na takim poziomie jak Team Sky, ale uważa, że w odpowiednich momentach i właściwych okolicznościach może mieć wpływ na losy wyścigu. Do wywarcia presji na „niebiańskich” zachęca inne drużyny, takie jak Astana, Cannondale-Drapac czy Movistar, w których interesie również leży zdetronizowanie Chrisa Froome`a.
Każda drużyna ma własną strategię i szanujemy to, ale wydaje mi się, że w tym przypadku to logika musi wziąć górę
– zakończył Lavenu.
Propozycja w stylu: „ożeń się Jasiu, będziemy mieć żonę”. A o koalicji przeciwko Kittelowi jakoś nie wspomina.