Norweg z grupy Katusha – Alpecin przyzwyczaił nas, że potrafi ocenić swój wynik bardzo obiektywnie i surowo. Po wczorajszym wyścigu lider Katushy stwierdził wprost, że nie był w stanie odpowiedzieć na atak Petera Sagana podczas krótkiej wspinaczki na Poggio.
Tegoroczną edycję Milan – San Remo zakończył na czwartym miejscu, wygrywając finisz z peletonu.
„Byłem najsilniejszy, ale uciekli nam Kwiatkowski, Sagan i Alaphilippe. Nie byliśmy w stanie ich dogonić. Miałem na tyle energii, aby utrzymać się w czubie peletonu na Cipressie i Poggio. Oba te pagórki jechałem już na swoim limicie i nie byłem w stanie pojechać razem z ucieczką.”
– powiedział Norweg.
Kristoff w swojej karierze odniósł jedno zwycięstwo w „wiosennych mistrzostwach świata”. W 2014 roku na finiszu z peletonu pokonał wielkiego Fabiana Cancellarę i Bena Swifta.
„Wiedziałem, że musiałbym mieć idealny dzień, aby po raz drugi wygrać Milan –San Remo. Dla mnie najlepszą sytuacją jest sprint z lekko podmęczonego peletonu. Niestety nie mieliśmy okazji do sprintu. Chciałbym bardzo podziękować Simonowi [Spilakowi] i Maximowi [Belkovowi] za dzisiejszą pracę.”
– dodał Kristoff.
Głównym celem na wiosnę kolarza Katusha – Alpecin są północne klasyki. Wiosenną kampanię będzie kontynuował już w piątek wyścigiem E3 Harelbeke. Dobra postawa podczas wspinaczki na Cipressie i Poggio jest dobrym prognostykiem przed belgijskimi wyścigami, gdzie kolarze będą musieli zmierzyć się z krótkimi, lecz bardzo stromymi podjazdami.
„Podjazdy w Północnej Europie są krótsze niż tutaj we Włoszech i to mi bardziej odpowiada. Jadę do Belgii z pozytywnym nastawieniem.”
– zakończył kolarz Katushy.