Fot. Giro d`Italia

Izraelscy politycy grozili organizatorom, że przestaną wspierać organizację 101. edycji Giro d`Italia z powodu używania przez nich określenia „zachodnia Jerozolima”.

Sprawę opisał brytyjski dziennik „The Guardian”. Do czwartkowego popołudnia w oficjalnych mediach wyścigu Giro d`Italia widniało określenie „zachodnia Jerozolima”. Według gazety, organizatorzy wyścigu posłuchali porady włoskiego ministerstwa spraw zagranicznych, by ze względu na konflikt między Izraelczykami a Palestyńczykami używać określenia „zachodnia Jerozolima”.

Pomysł ten nie spodobał się jednak izraelskim politykom, a przede wszystkim ministrowi kultury i sportu Miriemu Regevowi oraz ministrowi turystyki Yarivowi Levinowi.

W Jerozolimie, stolicy Izraela, nie ma wschodu czy zachodu

– powiedział Levin.

Podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku izraelskie wojska zdobyły, a następnie anektowały wschodnią część Jerozolimy, uznając to miasto za zjednoczoną stolicę państwa Izrael. Przyłączenia nie uznaje jednak znaczna większość opinii międzynarodowej. Palestyńczycy zaś chcieliby ze wschodniej części miasta uczynić stolicę palestyńskiego państwa, o którego powstanie walczą od wielu lat, dlatego postawę Izraelczyków uznają za okupację.

Według doniesień mediów specjalizujących się w kolarstwie, Izrael zapłacił za organizację Grande Partenza 10 milionów euro, a czterokrotnego zwycięzcę Tour de France Chrisa Froome`a (Team Sky) zachęcono do startu w wyścigu dodatkowym wynagrodzeniem.

Pomysł organizacji startu Giro d`Italia 2018 w Jerozolimie jest kontrowersyjny. Z oczywistych powodów sprzeciwiają się mu Palestyńczycy, którzy powołali do życia ruch na rzecz bojkotu tego wydarzenia. Krytycznych głosów nie brakuje również wśród dziennikarzy reprezentujących prestiżowe tytuły kolarskie.

Nick Christian w portalu internetowym magazynu „Rouleur” opublikował tekst pt. „Dlaczego zbojkotuję start Giro 2018 w Jerozolimie”, którego pierwsze zdanie brzmi:

Wielki Start w Jerozolimie jest jawnie politycznym wydarzeniem, które służy tuszowaniu uciskania Palestyńczyków. Bojkot jest jedyną słuszną odpowiedzią.

Z kolei Edward Pickering, redaktor naczelny magazynu „Procycling”, napisał w artykule wstępnym grudniowego numeru:

Tylko pozornie kolarstwo nie ma nic wspólnego z polityką, ponieważ może wprowadzać demokrację i pokój tam, gdzie ich nie ma. Być może chciałoby się tylko i wyłącznie cieszyć sportem i pięknymi widokami (Turcja oraz Izrael to wspaniałe miejsca do organizowania wyścigów), ale zwłaszcza w kontekście tego drugiego kraju, naszym obowiązkiem jest zadawanie pytań politykom i biznesmenom, których interesy zaprowadziły kolarstwo w miejsca konfliktów.

Dyrektor wyścigu Giro d`Italia Mauro Vegni oraz ci, którym nie przeszkadza umiejscowienie Wielkiego Startu w Jerozolimie, polecają przestać wiązać to wydarzenie z polityką i uznać je za wyraz promowania kolarstwa w różnych regionach świata.

Rzeczywistość jest taka, że chcemy, aby to było tylko i wyłącznie sportowe wydarzenie, znajdujące się z dala od jakiejkolwiek politycznej dyskusji

– powiedział Vegni.

Rywalizacja w Jerozolimie potrwa trzy dni. Wyścig otworzy 10-kilometrowa indywidualna jazda na czas, a kolejne dwa etapy ze startu wspólnego będą faworyzowały sprinterów.

Poprzedni artykułBracia w zawodowym peletonie
Następny artykułDavide Rebellin podpisał kontrakt z drużyną Natura4Ever – Sovac!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments