Lider Astany wraca na swój narodowy Wielki Tour z jednym celem – zwyciężyć.
100 dni przed startem 100. edycji Giro d’Italia jeden z głównych faworytów – Fabio Aru – w rozmowie z La Gazzetta dello Sport wspomniał, że o wygraną w jubileuszowym La Corsa Rosa powalczy przynajmniej 10 kolarzy.
Myślę, że będzie wielu faworytów na podobnym poziomie, 10 albo i więcej kolarzy może to wygrać. Obok siebie widzę Quintanę, Nibalego, Pinota, Mollemę czy Kruiswijka wymieniając tylko kilka nazwisk. Kruiswijk pokazał w zeszłym roku, że dużym błędem jest zlekceważenie jakiegoś zawodnika. Nie był postrzegany jako faworyt, a był blisko wygranej.
Aru sezon 2016 miał niezbyt udany. Przygotowując się do Tour de France Włoch wygrał jedynie etap Criterium du Dauphine, a już podczas Wielkiej Pętli osłabł na ostatnim górskim etapie i spadł z szóstej na trzynastą pozycję w klasyfikacji generalnej. Rok wcześniej lider Astany był za to bohaterem Włoch – zajął drugie miejsce i wygrał dwa etapy Giro d’Italia, a następnie zachwycił w Vuelta a Espana zdobywając „generalkę”.
To był kiepski rok pod względem wyników, ale ogólnie był dobry. Wiele się nauczyłem z sezonu 2016. Myślę, że zbieramy więcej doświadczenia ze złych wydarzeń niż znakomitych. Sporo się o sobie dowiedziałem. Wiem kim są moi przyjaciele i podjąłem kilka decyzji. Przeanalizowaliśmy moje wyścigi i problemy, jestem optymistycznie nastawiony na przyszłość.
Fabio nie słynie z najlepszego zdrowia – często drużyna podaje informację, że Włoch ma problemy żołądkowe, które uniemożliwiają starty. Po nieudanym sezonie zawodnik wreszcie zdołał wyeliminować swoje kłopoty. Przeszedł też operację, która poprawiła cyrkulację powietrza w nosie i umożliwi pełne oddychanie.
Goniłem cały sezon – wszystko źle się zaczęło i już nigdy nie wróciłem na odpowiednie tory. W zeszłym roku miałem trochę problemów z brzuchem, ale już je wyeliminowałem. Czasami mówisz sobie, żeby kontynuować pomimo niewielkich kłopotów, ale w pewnym momencie docierasz do sytuacji, w której trzeba uniknąć pogorszenia.
Aktualnie Sardyńczyk trenuje przed debiutem w sezonie 2017, który rozpocznie się 14 lutego w Tour of Oman. Wcześniej Aru uda się do Sierra Nevada na obóz. W kalendarzu pierwszej części roku znajdują się jeszcze Abu Dhabi Tour, Strade Bianche, Tirreno-Adriatico, prawdopodobnie Mediolan-San Remo, długi obóz wysokogórski na Mount Teide i na koniec Tour of Croatia. 5 maja rozpocznie się już Giro d’Italia.
Setna edycja La Corsa Rosa rozpocznie się na Sardynii, rodzinnej wyspie Aru. Grande Partenza będzie dla niego wyjątkowe. To również okazja do zmierzenia się z Vincenzo Nibalim, który odszedł z Astany do Bahrain-Merida.
Rzadko ma czas wrócić na Sardynię, ale tegoroczne Giro będzie bardzo specjalne. To również szansa na odbudowanie po słabym 2016 roku. Nigdy nie byliśmy blisko z Vincenzo, ale nasze relacje się poprawiły i jest dobrze. Czasami razem trenujemy, ale w wyścigach oczywiście pojedziemy na siebie. Nibali to rywal, nie wróg – to duża różnica.