fot. Giro d'Italia

Tadej Pogačar po całym dniu pracy swoich kolegów z UAE Team Emirates wygrywa etap Giro d’Italia z metą na Prati di Tivo. Co oczywiste to właśnie Słoweniec zachował prowadzenie w klasyfikacji generalnej 107. edycji po 8. dniu rywalizacji.

Dziś na kolarzy rywalizujących w 107. edycji Giro d’Italia czekały niezwykle pofałdowane 152 kilometry między Spoleto a Prati di Tivo. Po drodze znalazły się 3 górskie premie – kolejno Forca Capistrello (16,4 km; 5,6%), Passo Capannelle (8,1 km; 4,7%) i finałowe Prati di Tivo (14,7 km; 7%), a także masa nieoznakowanych podjazdów, które sumarycznie dawały nam dzisiaj aż 3658 metrów przewyższenia.

Zwykle pierwsze próby zawiązania ucieczki dnia oglądamy równo z wystartowaniem etapu przez dyrektora wyścigu, ale nie dzisiaj. Tuż za jego czerwonym wozem całą ławą ustawili się bowiem kolarze UAE Team Emirates, którzy jakby chcieli pokazać, że dziś mają plan wszystko ściśle kontrolować. Taki stan nie potrwał jednak długo i po chwili faktycznie zaczęły się skoki, a momentami przed peletonem kręciło nawet 30-40 zawodników.

Ostatecznie na szczycie pierwszego dzisiejszego podjazdu, niekategoryzowanego Forca di Cerro (7,3 km; 4,1%), nie zawiązała się żadna ucieczka. To oznaczało kolejne skoki na zjeździe oraz pierwszej górskiej premii pod Forca Capistrello (16,4 km; 5,6%), a także spory kłopot dla niektórych sprinterów – część z nich już na pierwszych kilometrach pożegnała się dziś z główną grupą.

Po wielu atakach na czele znalazło się około 25 zawodników, wśród których byli m.in. tracący niespełna 6 minut w klasyfikacji generalnej Romain Bardet (Team dsm-firmenich PostNL), Michael Storer (Tudor Pro Cycling Team) i Georg Steinhauser (EF Education – EasyPost). Cały czas mocno z tyłu gonili przez to zawodnicy UAE Team Emirates.

Przed peletonem kręciło wielu zawodników, ale nie robili tego w jednej grupie. Odjazd cały czas był podzielony, a kolarze dość mocno się mieszali, wobec czego ciężko było momentami wyłapać kto i gdzie jedzie, ale pewne było jedno – na 110 kilometrów przed metą różnica przekroczyła 2 minuty i uciekinierzy mogli zacząć po cichu marzyć o walce o etapowy triumf.

Finalnie czołówka połączyła się na niespełna 100 kilometrów przed końcem, a na czele kręciło wówczas 14 zawodników. Byli to Romain Bardet (Team dsm-firmenich PostNL), Michael Storer (Tudor Pro Cycling Team, Georg Steinhauser (EF Education – EasyPost), Jhonatan Narváez i Magnus Sheffield (INEOS Grenadiers), Nairo Quintana i Pelayo Sánchez (Movistar Team), Julian Alaphilippe (Soudal Quick-Step), Valentin Paret-Peintre (Decathlon AG2R La Mondiale Team), Alessandro De Marchi (Team Jayco AlUla), Henok Mulubrhan (Astana Qazaqstan Team), Simon Geschke (Cofidis), Martin Marcellusi (VF Group – Bardiani CSF – Faizanè) oraz Alessandro Verre (Arkéa – B&B Hotels).

Czołówka całkiem zgodnie pokonywała kolejne trudności, ale przy tym nie powiększała swojej przewagi. Zbliżając się do finałowego Prati di Tivo (14,7 km; 7%) różnica między harcownikami a peletonem spadła do poziomu niespełna minuty, a zatem zanosiło się jednak na walkę między faworytami całego wyścigu nie tylko o różnice czasowe, ale i etapowy triumf.

Praktycznie od podnóża finałowej wspinaczki w peletonie na czoło wyszedł Domen Novak (UAE Team Emirates), a jego praca szybko przyniosła efekty. Z główną grupą pożegnali się m.in. Luke Plapp (Team Jayco AlUla), Juan Pedro López (Lidl-Trek) czy Alexey Lutsenko (Astana Qazaqstan Team), a jednocześnie Słoweniec doganiał kolejnych zawodników z ucieczki dnia, która poza najdłużej walczącym Valentinem Paret-Peintrem przeszła do historii już na 9 kilometrów przed metą.

Francuz z Decathlon AG2R La Mondiale Team zaskakiwał – choć jego przewaga spadła w pewnym momencie do poziomu ledwie 10 sekund to ten dał radę dokręcać i nie tylko to utrzymywać, ale i zacząć powiększać nad peletonem prowadzonym przez Felixa Großschartnera. Z główną grupą żegnali się równocześnie kolejni kolarze – m.in. uciekający dziś Romain Bardet (Team dsm-firmenich PostNL).

5 kilometrów przed metą swoją pracę rozpoczął Rafał Majka. Polak błyskawicznie dopadł uciekającego Francuza, a na jego kole pozostawało wówczas ledwie 14 zawodników. Kolejne kilometry mijały spokojnie – na pierwszy ruch przyszło nam czekać aż do 1700 metrów do mety, kiedy to przyspieszył Antonio Tiberi (Bahrain-Victorious). Na atak Włocha osobiście zareagował już Tadej Pogačar (UAE Team Emirates), ale Słoweniec nie poprawił.

Wówczas na zmianę wyszedł Thymen Arensman (INEOS Grenadiers). Holender wyraźnie zwolnił, a wówczas mocniej ponownie pociągnął Antonio Tiberi. Po pracy nastąpiło jednak rozluźnienie i wszystkich ponownie rozprowadzał Rafał Majka. Polak przyprowadził faworytów aż do 200 metrów przed metą, kiedy ruszyli Tadej Pogačar i Daniel Felipe Martínez. Słoweniec był jednak zdecydowanie szybszy i to on sięgnął po swoją 3. wygraną podczas tegorocznego Giro d’Italia.

Wyniki 8. etapu 107. Giro d’Italia:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułTour de Hongrie 2024: Thibau Nys wygrywa po genialnym wyprowadzeniu Mathiasa Vacka
Następny artykułPrzemysław Niemiec – Droga do Giro [wywiad]
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej
Andrzej

Jaki to ma sens jak on po prostu nie ma rywali?

Paweł
Paweł

Co ten Słoweniec pożera? Jakieś cielęce krwinki, czy papkę że szczeniaków?
Poprawione lata ’90?

Ireneusz
Ireneusz

Po 8 dniu – piszemy bez kropki. Ośmiu to liczebnik główny, a nie porządkowy.

Daniel
Daniel

Na czym polegała ta „świetna” praca Majki? Gdy zmianę kończył Felix od grupy odpadali m.in. Hirt i Fortunato. Przy Majce obaj spokojnie wrócili do czołówki…

Bruno
Bruno

Ok Pogacar jest doskonałym kolarzem w super formie. Dokładając jednak do tego idealnie przygotowaną i uzgodnioną z UAE pod Pogacara trasę pierwszego tygodnia, stało się to mega nudne i zarżneło wyścig. Z punktu widzenia niezaangażowanego w kibicowanie Słoweńcowi kibica, mniej czasu przed telewizorem więcej czasu na rower 😉 i inne aktywności w sumie też korzyści.:)

Krzysztof
Krzysztof

Ireneusz, jest napisane po ósmym (8.) dniu, a nie po ośmiu (8) dniach. 🙂