Młody Brytyjczyk jest bardzo zadowolony z nauki, którą otrzymał podczas wyścigu o mistrzostwo świata.
Dla jednych to „tylko” 42. miejsca, ale dla Toma Pidcocka to przede wszystkim doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. 21- letni Brytyjczyk wystąpił na mistrzostwach świata elity, ponieważ jego kategorię wiekową czempionat w tym roku po prostu ominął.
Zwycięzca Baby Giro i nowy nabytek Team Ineos jechał cały czas na przodzie barwnego peletonu. Jednak na ostatnim okrążeniu Brytyjczykowi zabrakło sił i nie walczył o najwyższe miejsca. Jednak dla młodego kolarza to był najdłuższy wyścig w karierze (258 kilometrów).
To było dla mnie niesamowite doświadczenie. Niestety pod koniec rywalizacji zabrakło mi sił w nogach. Jechałem cały czas z przodu, a wydatnie do tego przyczynił się Luke Rowe. Jechałem bez presji i chciałem jak najwięcej poczuć ścigania na najwyższym poziomie. Myślę, że to zaprocentuje w przyszłości
– powiedział Pidcock po rywalizacji w Imoli.
Młody Brytyjczyk od nowego sezonu będzie kolarzem Team Ineos i postawił sobie wstępne cele na sezon 2021:
Chcę przede wszystkim zbudować swoją wytrzymałość. Po rywalizacji w przełajach przejdę na szosę i będę chciał rywalizować na początku w wyścigach klasycznych.