fot. Intermarché-Wanty

Biniam Girmay jest jednym z największych pechowców Giro d’Italia. Erytrejczyk musiał opuścić karawanę wyścigu już czwartego dnia wyścigu, kiedy zanotował dwie kraksy.

Mający w swoim dorobku etap Giro d’Italia Biniam Girmay był jednym z lepszych wytrzymałych sprinterów w stawce tegorocznego wyścigu. Erytrejczyk z Intermarche-Wanty pokazał swoją klasę już na trzecim odcinku, gdzie przegrał jedynie z Timem Merlierem i Jonathanem Milanem.

Dzień później również był jednym z faworytów do zwycięstwa, jednak z walki wykluczyły go kraksy. Najpierw upadł na deszczowym asfalcie wraz z innymi rywalami, jednak zdołał względnie szybko się podnieść i ruszył w pogoń za peletonem. Niestety, podejmując ryzyko w zakrętach, Girmay zanotował drugą kraksę, która wykluczyła go z rywalizacji.

– Teraz czuję się w porządku, mam niewielkie obrażenia, ale już niedługo będę ponownie się ścigał

– mówił kilka dni temu Erytrejczyk, któremu udało się uniknąć poważniejszych kontuzji.

Kolarz Intermarche-Wanty dość szybko wrócił do pewni sprawności. W akcji zobaczymy go już w tym tygodniu – jak poinformował portal WielerFlits.nl, powołując się na organizatorów Veenendaal-Veenendaal, Erytrejczyk wystartuje w holenderskim klasyku, zaplanowanym na przyszłą sobotę.

Na wstępnej liście startowej jednodniowego wyścigu widnieją również nazwiska między innymi takich zawodników, jak Dylan Groenewegen czy Arvid De Kleijn.

Poprzedni artykułGdzie ta nuda?! – podsumowanie 1. tygodnia Giro d’Italia 2024
Następny artykułMilan Donie i jego 90- kilometrowy atak
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments