Strona główna Blog Strona 2585

Szosowe rowery Krossa na rok 2016

0

Trzeba przyznać, że nasza rodzima firma coraz lepiej odnajduję się na rynku, a z pewnością stara się aby nie ominęły nas żadne nowości. Niedawna prezentacja modeli na rok 2016 jest tego najlepszym dowodem.

Naturalnie skupiamy się na rowerach szosowych. Linia rowerów Vento wzbogaciła się o 3 topowe modele. Producent zdecydował się tutaj, na niewielkie, aczkolwiek znaczące zmiany w geometrii. Wydłużone zostały tylne widełki, co spowodowało zwiększenie rozstawu ramy oraz bazy kół całego roweru. Powinno to poprawić stabilność oraz kontrolę przy wyższych prędkościach. Choć to dopiero trend w “peletonie”, ciekawostką niech będzie fakt, że wszystkie wyposażone zostały w hamulce tarczowe.

Prezentację zacznijmy od najwyższego z nich – Vento 9.0

Kross Vento 9.0 2016

Rama oraz widelec wykonane z karbonu. Całość obwieszona elektronicznym Dura-Ace Di2, komponentami pochodzącymi od firmy Zipp oraz siodłem od F’izi:k’a. Do kompletu koła od DT Swiss, również karbonowe. Stylistycznie nie ma większym zmian, choć malowanie wydaje się trochę bardziej stonowane. Cena: 19999 PLN.

Następny model to Vento 8.0

Kross Vento 8.0 2016

Poza brakiem elektroniki (dzięki czemu jest minimalnie lżejszy), w zasadzie nie różni się od 9.0. Cena: 15999 PLN

Vento 7.0

Kross Vento 7.0 2016

Tym razem, karbonowy szkielet napędza Shimano Ultegra. Koła straciły kilka milimetrów (nadal DT Swiss), a komponenty dostarczył Easton, dzięki czemu, cena zatrzymała się na sensownym 9999 PLN.

I tyle. Trochę smuci fakt, że nie zdecydowano się na żadne znaczące zmiany w pozostałych modelach, nawet kosmetyczne, chociażby zmieniając malowanie.

Zdecydowanie, ważniejszą nowością jest linia rowerów Vento TR.

Jak pewnie wielu z Was się domyśla, za TR stoi triathlon. Dyscyplina, która w ostatnich latach stała się bardzo popularna, również w Polsce. Coraz większe grono amatorów jest zainteresowane trójbojem, poszukując tym samym, odpowiedniego sprzętu. I tutaj z pomocą przychodzi Kross.

Oferta składa się z 4 modeli. Dwa z nich, zbudowane zostały na ramie aluminiowej, dwa na karbonowej, rury profilowane pod kątem aerodynamiki. Każdy posiada karbonowy widelec oraz tą samą aluminiowa kierownicę, wyprodukowaną przez FSA. Cecha zbieżną jest geometria, identyczna we wszystkich modelach. Ucieszy to z pewnością mniej zamożne osoby i pozwoli im doznać tych samych doświadczeń, co osobom z grubszym portfelem.

Przyjrzyjmy się poszczególnym modelom, tym razem zaczynając od najniższego z nich, czyli Vento TR 1.0.

Kross Vento TR 1.0
Aluminiowa rama oraz napęd z grupy Shimano Sora, czynią z niego przystępny cenowo rower. Komponenty to w większości wyroby natywne firmy Kross. Siodło oraz owijka pochodzą od Velo. Cena: 4999 PLN.

Vento TR 2.0

Kross Vento TR 2.0 2016

Mimo, że rama pozostała aluminiowa, model ten został wyposażony w grupę Shimano 105. Producent zdecydował, że nawet zestaw hamulcowy będzie z grupy 105, co cieszy. Reszta komponentów bez zmian. Cena: 5999 PLN

Vento TR 3.0

Kross Vento TR 3.0 2016
Pierwszy model na karbonowej ramie. I to tyle różnic. Co ciekawe, według specyfikacji producenta waga modelu TR 2.0 oraz TR 3.0 jest identyczna. Może wydawać się to dziwne, przynajmniej na pierwszy rzut oka, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się, łatwo zauważyć, że profile rur są znacznie grubsze, co niosło za sobą użycie większej ilości materiału, w celu zapewnienia odpowiedniej sztywności. Cena: 7999 PLN

Vento TR 4.0

Kross Vento TR 4.0 2016

Topowy model. Shimano Ultegra, a wraz z nią koła DT Swiss R32 Spline. To główne różnice w stosunku do modelu 3.0. Cena: 9999 PLN

Konkludując, odważny krok ze strony polskiej firmy. Z pewnością przemyślany, zdecydowanie trafiający w obecne trendy. Dziwić może brak wyższych modeli oraz kół na wysokim stożku. Niemniej jednak, pamiętajmy, że linia ta dopiero raczkuje i z pewnością wraz z rosnąca popularnością będzie rozwijana w kolejnych latach.

Pełne specyfikacje wszystkich modeli > tutaj

Paweł Pierzchanowski

Foto: www.kross.pl

Kris Boeckmans już w Belgii!

0

Belg, którego lekarze wprowadzili w stan śpiączki farmakologicznej, został wybudzony i przetransportowany do swojego ojczystego kraju.

Zawodnik Lotto-Soudal uczestniczył w kraksie na ósmym etapie Vuelta a Espana. Odniósł liczne kontuzje – obrażenia twarzy, kilka złamań, wstrząśnienie mózgu, trzy złamane żebra, odmę płucną, pęknięcie płuca, krew w płucach i obrzęk tkanki płucnej. By zapewnić skuteczne leczenie Belga lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej.

Na szczęście 10 września, po długim leczeniu, hiszpańscy lekarze zdecydowali się wybudzić kolarza i dzień później pozwolić na transport medyczny do Belgii. Badania nie wykazały dalszych kontuzji, ale niestety teraz czeka go długa hospitalizacja i rehabilitacja. Do tego potrzebne będą operacje twarzy, by usunąć skutki złamań.

fot. krisboeckmans.be

Hiszpańska policja odzyskała rower Simona Gerransa

0

Rower Australijczyka został skradziony w trakcie Vuelta a Espana. Na szczęście skutecznością popisała się miejscowa policja, która odzyskała drogi sprzęt.

Trzeci etap hiszpańskiego Wielkiego Touru kończył się w Maladze. To tam złodzieje przywłaszczyli sobie rower utytułowanego Australijczyka. W ten weekend policjanci sprawdzali wystawy lombardów i sklepów z używanymi sprzętami i zdołali znaleźć Scotta Gerransa.

Jak się okazało uwagę funkcjonariuszy zwrócił nietypowy wygląd drogiego roweru kolarza Orica-Greenedge. Co ciekawe, cena za warty około 50 000zł sprzęt wynosiła… 120 euro! Jak oświadczyła policja, rower został sprzedany do sklepu przez mężczyznę z „długą policyjną kartoteką”.

fot. twitter

Baton energetyczny – Etixx Energy Sport Bar (test)

0

Etixx Energy Sport Bar – pod tą nazwą kryje się nic innego, jak po prostu klasyczny batonik energetyczny oferowany przez belgijskiego producenta.

Energy Sport Bar to „paliwo” które podczas treningów i wyścigów stosują m.in kolarze grupy Etixx – Quick Step oraz Tinkoff-Saxo. Obie grupy rekomendują produkt, który dostępny jest w dwóch wersjach smakowych – cytrynowej i czekoladowej.

Jeśli ktoś podobnie jak ja, wielbi czekoladowo-orzechowe płatki, to z pewnością odnajdzie się w czekoladowych batonikach Etixxu. Smakują niemal identycznie, czyli bardzo dobrze! Nie są słodkie i z pewnością nie spowodują uczucia „przesłodzenia” podczas wysiłku. Nieco mniej do gustu przypadł mi smak cytrynowy, ale też jest jest całkiem w porządku. Z pewnością przystosowany jest do wielbicieli bardziej kwaskowych wrażeń. Czekoladowy jest bardziej stonowany.

Podczas treningów i amatorskich wyścigów na których go stosowałem, nigdy nie doznałem uczucia „odcięcia”. Etixx Energy Sport Bar dostarcza 146 kalorii. Jego konsystencja pozwala na łatwe gryzienie i tym samym szybsze jedzenie, co często okazuje się kluczowe w newralgicznych momentach na trasie. Jest kruchy, niemalże rozpuszcza się w ustach, dzięki czemu łatwo się przyswaja.

To co można zauważyć podczas stosowania batonika Etixx, to małe obciążenie dla układu pokarmowego. Z pewnością jest lekko strawny, co powoduje, że można stosować go zarówno w trakcie, jak i przed dużym wysiłkiem. Skład to głównie płatki owsiane i chrupki ryżowe.

Podobnie jak inne produkty tej marki, skład opracowali eksperci Omega Pharma – czyli farmaceutycznego potentata na rynku europejskim. Kupić można je poprzez stronę internetową producenta lub w aptekach na terenie całego kraju.

Każdy batonik waży 40 gramów, można je kupić pojedynczo oraz w opakowaniach po 12 sztuk.

Etixx Energy Sport Bar1

WARTOŚCI ODŻYWCZE:

W 100 g 1 baton (40 g)
Wartość energetyczna 1526 kJ/ 365 kcal 611 kJ/ 146 kcal
Tłuszcz 5.3 g 2.1 g
Kwasy tłuszczowe nasycone 0.8 g 0.3 g
Węglowodany 73 g 29 g
W tym cukry 31 g 12 g
Błonnik 4.1 g 1.6 g
Białko 5.1 g 2.1 g
Sól 0.33 g 0.13 g
Magnez 140 mg (38% RWS*) 56 mg (15% RWS*)
*RWS – Referencyjna wartość spożycia
dla przeciętnej osoby dorosłej
(8 400 kJ/2 000 kcal)

PODSUMOWANIE:Etixx logo

Etixx Energy Sport Bar to:

  • Produkcja energii
  • Wspomaga czynność mięśni

Węglowodany spożywane podczas ćwiczeń pomagają utrzymać prawidłowe stężenie glukozy we krwi oraz uzupełniają glikogen w mięśniach. Batony ETIXX ENERGY SPORT BAR zawierają również magnez, który przyczynia się do zmniejszenia zmęczenia i osłabienia oraz wpływa na prawidłową funkcję mięśni.

DLA KOGO

Dla osób uprawiających dyscypliny wymagające wydajności, w tym dyscypliny z treningiem typu „stop-start” takie jak piłka nożna, rugby, tenis.

KIEDY

Podczas treningu

Dobre ściganie w brytyjskim wydaniu – podsumowanie Tour of Britain 2015

0

Czy wyścig Tour of Britain miał pecha, że odbywał się w tym samym czasie, co niezwykle ciekawa hiszpańska Vuelta? Pewnie trochę tak, dlatego tym bardziej warto sobie przypomnieć (lub dowiedzieć się po raz pierwszy), co warto z właśnie zakończonej 12. edycji zapamiętać. 

1. Występ Owaina Doulla (Team WIGGINS)

Sir Bradley Wiggins z kolegami wystąpili w tym wyścigu po to, by wykonać solidny trening na szosie, będący elementem długotrwałych przygotowań do Igrzysk Olimpijskich 2016, gdzie będą rywalizować na torze. Podeszli do tego startu swobodnie i przede wszystkim bawili się razem z publicznością, dla której oglądanie Teamu WIGGINS było sporym wydarzeniem. Ale już na pierwszym etapie bardzo przyjemną niespodziankę sprawił właśnie Owain Doull, który podczas finiszu peletonu uplasował się na czwartej pozycji, zaraz za Vivianim, Cavendishem i Greipelem, a przed Lobato, Renshawem i Farrarem. Doull utrzymał poziom i do końca wyścigu zajmował na etapach czołowe miejsca, obejmując do tego po czwartym etapie prowadzenie w klasyfikacji punktowej i nie oddając go do Londynu. W ten sposób stał się liderem swojej drużyny i mógł poczuć to, czego doświadczył Mark Cavendish na Polach Elizejskich w 2012 roku, kiedy rozprowadzał go zwycięzca Tour de France, którym wówczas był właśnie Bradley Wiggins. I choć Doull nie miał na sobie tęczowej koszulki, a Wiggins już właściwie nie jest kolarzem szosowym, to jednak dla tego młodego kolarza był to zaszczyt. Ostatecznie Owain Doull zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i na podium w Londynie stanął obok Edvalda Boassona Hagena i Wouta Poelsa.

2. Elia Viviani (Sky) zdominował rywalizację sprinterów

Obsada sprinterska była jedną z największych atrakcji tegorocznej edycji. W sumie aż pięć etapów rozstrzygnął finisz dużej grupy, więc organizatorzy Tour of Britain są usprawiedliwieni, że przed wyścigiem, poza radością z obecności Bradleya Wigginsa, mówili przede wszystkim o sprinterach. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że rywalizację najszybszych kolarzy w peletonie zdominuje włoski kolarz ekipy Sky Elia Viviani. Viviani miał w tym wyścigu sporo szczęścia (pokonanie Cavendisha o błysk szprychy oraz dyskwalifikacja Greipela), ale nie ulega wątpliwości, że dysponował potężną mocą w nogach, zwłaszcza, że nie wygrywał po przejechaniu płaskiej jak stół trasy. Tylko dwukrotnie musiał uznać wyższość innych kolarzy (Gavirii i Greipela), ale i tak ma na koncie aż trzy etapowe triumfy, w tym ten najbardziej prestiżowy na ulicach Londynu. A wszystko to ku uciesze drużyny Sky, która chciała swój domowy wyścig zdominować, a udało jej się to w połowie. Blisko wygrania „generalki” był Wout Poels, który jednak przegrał z Boassonem Hagenem, zresztą byłym kolarzem Sky.

3. Edvald Boasson Hagen (MTN-Qhubeka) sam pokonał Sky

Prawdziwy popis Norwega rozpoczął się na piątym, królewskim etapie wyścigu kończącym się na podjeździe pod górską premię pierwszej kategorii. Stoczył tam emocjonujący pojedynek z Woutem Poelsem o zwycięstwo etapowe, który przegrał, ale za to założył żółtą koszulkę lidera, nie oddając jej do samego końca. Boasson Hagen od pierwszego do ostatniego etapu pilnował swego nie otrzymując w najtrudniejszych momentach właściwie żadnego wsparcia od swoich kolegów z drużyny. Trudno powiedzieć, co bardziej spowodowało, że EBH wygrał. Czy to, że taktyka Sky była błędna, czy może to, iż był on naprawdę bardzo mocny. Pewnie jak to zwykle bywa prawda leży po środku, ale zagranie na nosie Brytyjczykom w ich domowym wyścigu zasługuje na uznanie. Ponadto bez większego wysiłku pozostałych kolarzy, MTN-Qhubeka zanotowała kolejny spory sukces w tym sezonie.

Tour of Britain 2015 jest rosnącą w siłę „etapówką”, która przyciąga zarówno najlepsze drużyny World Tour, jak i te z drugiej czy trzeciej dywizji. Solidna organizacja, tłumy przy ciekawej trasie i dobra obsada znakomicie wpisują się w zjawisko coraz bardziej popularnego i bardzo dobrze rozwijającego się kolarstwa szosowego w Wielkiej Brytanii. Warto zatem przyglądać się temu wyścigowi, mając na uwadze to, że kolarze opisując szósty etap mówili, iż był to jeden z najcięższych, jakie kiedykolwiek przejechali, a wysiłek można porównać z tym, jaki wkłada się podczas górskich etapów Tour de France.

Marta Wiśniewska

Aktor grający Lance Armstronga brał doping

0

Ben Foster jest znany z tego, że przygotowując się do swoich ról często przekracza pewne granice. Tym razem odgrywając Lance’a Armstronga w filmie „Strategia mistrza” aktor…brał środki dopingujące.

Fostar przyznał w wywiadzie dla gazety Guardian, że brał środki dopingujące, ale nie znał ich nazwy. Potwierdził jednak, że „zrobiły swoją robotę”.

Film „The Program” opowiada historię Lance’a Armstronga, jego oszustwa, sukcesy w Tour de France oraz ostateczny upadek w roku 2012, kiedy to zakończył karierę po raz drugi.

Foster opowiedział o swoich przeżyciach z środkami dopingującymi dziennikarzowi Guardiana Ryanowi Gilbeyowi.

„Nawet rozmowa na ten temat jest dziwna. Nie jest to coś, co poleciłbym innym aktorom. To poważne chemikalia które mają realny wpływ na twój organizm. Dla mnie to było bardzo ważne, żeby zrozumieć jak one działają. I działają…

Doping uderza do głowy. Nie czujesz się „na haju”, ale dzięki dopingowi pewne zachowania w twoim organizmie aktywują się, które potem są pomocne w jeździe na rowerze. Fizycznie dopiero dochodzę do siebie po tym. Moje wyniki powoli wracają do normy.

Światowa premiera filmu miała miejsce 13 września. W Polsce pierwszy pokaz odbędzie się za półtora miesiąca – 30 października.

Źródło: cyclingweekly.co.uk

Foto: etonline.com

 

 

Majka: „Wierzę, że któregoś dnia będę w stanie wygrać Grand Tour”

0

Wspaniałe 3 tygodnie ścigania w hiszpańskiej Vuelcie już za nami. Dla polskich kibiców emocje były tym większe, że Rafał Majka do ostatnich chwil walczył jak lew o podium. Ostatecznie się udało, a oto jak minione 21 dni rywalizacji podsumowuje bohater z Zegartowic.

„To wielki dzień. Wskoczyć na podium wielkiego touru to było moje marzenie. Chciałbym zadedykować ten sukces moim kolegom z drużyny. Wspierali mnie od samego startu w Marbelli i na pewno nie byłbym tutaj bez nich. To wielki zaszczyt dla mnie, że osiągnąłem taki sukces dla mojej drużyny. Nie było łatwo, miałem wzloty i upadki w trakcie tego wyścigu. Straciliśmy Petera [Sagana] i Sergio [Paulinho], a to wcale nie ułatwiło zadania. Na szczęście dojechaliśmy do mety i miejsce na podium na prawdę należy się moim kolegom z ekipy.

Byliśmy cały czas na czele i próbowaliśmy robić co w naszej mocy na górskich etapach. To było bardzo ważne doświadczenie – być kapitanem drużyny z wielkimi ambicjami. To niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność. Wierzę, że któregoś dnia będę w stanie wygrać Grand Tour. Będę próbować w przyszłym roku walczyć w wielkich wyścigach. Być może się jeszcze nie uda, ale w przyszłości na pewno spróbuję włączyć się do walki o wygraną. Musimy być cierpliwi, usiąść i przemyśleć przyszłoroczny kalendarz startów dzięki czemu będziemy mogli ustalić realne cele na przyszły sezon.

Do drugiego miejsca straciłem tylko 12 sekund, ale Purito był niesamowicie mocny przez całą Vueltę i myślę, że w pełni zasłużył sobie na drugą lokatę. Przyjechałem tutaj po bardzo ciężkim Tour de France i nie byłem tak świeży jakbym tego chciał. Moja forma jednak poprawiała się i była już znacznie lepsza w drugim tygodniu wyścigu. Czasówka była na pewno ciężkim momentem i zdaje sobie sprawę, że nie pojechałem jej na swoim najlepszym poziomie. Jednak tak jak powiedziałem tuż po czasówce – Vuelta nie kończy się na tym etapie i tak też się stało.”

Z wyniku Rafała Majki bardzo usatysfakcjonowany był także dyrektor sportowy grupy Tristan Hofmann:

„Jestem bardzo szczęśliwy. Pokazaliśmy ogromną jedność i wszystkim naszym dziewięciu zawodnikom należy się wielki szacunek. Niestety, Sagan i Paulinho zostali potrąceni przez motocykle, a pomimo tego byliśmy w stanie walczyć o czołowe lokaty w siedmiu, chociaż było to niesamowicie trudne. Przyjechaliśmy tutaj walczyć o wygranie etapu i czołową piątkę w klasyfikacji generalnej. Na podium mieliśmy tylko nadzieje. Udało się, bo Peter zapewnił nam etap, a Rafał wdrapał się na pudło dzięki ogromnemu wysiłkowi – swojemu, jak i całej drużyny. Pomimo momentu rozczarowania jakim była czasówka w Burgos drużyna nie przestała wierzyć w Rafała, a on sam na 20. etapie był w stanie zrobić to co do niego należało.”

 

Źródło: tinkoffsaxo.com

 

Ranking UCI World Tour: Valverde wygrywa, spory awans Rafała Majki

0

Naturalnie, po zakończeniu hiszpańskiej Vuelty, aktualizacji uległ ranking UCI World Tour. Na czele prestiżowej klasyfikacji pozostał Alejandro Valverde, a Rafał Majka awansował o ponad 30 pozycji.

Jak wiadomo, ostatni z wielkich tourów w sezonie jest jedną z najlepiej punktowanych imprez w kalendarzu. Mimo to, na pierwszej pozycji utrzymał się Alejandro Valverde, który swojego narodowego wyścigu nie zaliczy do najbardziej udanych. Na drugie miejsce wskoczył drugi we Vuelcie Joaquim Rodriguez, a na trzecią pozycję awansował Nairo Quintana.

Ogromny progres zanotował także Fabio Aru. Sardyńczyk, dzięki zdobyciu czerwonej koszulki, przesunął się z 14 pozycji na 5. Kilka miejsc przeskoczył również Rui Costa, który do udanych zaliczy występ w kanadyjskich klasykach.

Wśród Polaków, najwyżej sklasyfikowany jest Michał Kwiatkowski. Mistrz świata co prawda spadł na 24 lokatę, jednak z dorobkiem 195 punktów nadal broni się przed atakującym Rafałem Majką. Trzeci kolarz wyścigu dookoła półwyspu Iberyjskiego wskoczył już na 30 miejsce, poprawiając się o… 35 pozycji! Ostatnim sklasyfikowanym kolarzem znad Wisły jest Maciej Bodnar, który z 16 oczkami dumnie okupuje miejsce w drugiej setce.

Klasyfikacja UCI World Tour – 13.09.2015

1. Alejandro Valverde 615

2. Joaquim Rodriguez 474

3. Nairo Quintana 457

4. Alexander Kristoff 453

5. Fabio Aru 448

6. Chris Froome 430

7. Alberto Contador 407

8. Greg van Avermaet 324

9. Rui Costa 324

10. Richie Porte 314

24. Michał Kwiatkowski 195

30. Rafał Majka 165

130. Maciej Bodnar 16

 

fot. cyclingtips.com.au

GP Cycliste de Montreal: Deszczowy wyścig dla Tima Wellensa

0
2014, Eneco Tour, tappa 06 Heerlen - Aywaille, Lotto - Belisol 2014, Wellens Tim, Aywaille

Zwycięstwem Tima Wellensa zakończyły się niedzielne zmagania w wyścigu GP Cycliste de Montreal. Belg na finiszu pokonał Adama Yatesa i Rui Costę.

Druga z kanadyjskich jednodniówek przyniosła niezmiernie dużo emocji. Dość niespodziewanie, od samego początku kibice mogli obserwować wiele ataków, nie tylko kolarzy lubujących się w całodniowych harcach. Po kilkudziesięciu kilometrach do przodu wyrwać się próbowali m.in. Philippe Gilbert, Greg van Avermaet czy Michał Kwiatkowski. Przez wiele kilometrów sytuacja się jednak zmieniała.

Ostatecznie, od peletonu po ponad 100 kilometrach oderwała się trójka Manuel Quinzato, Louis Vervaeke i Thomas Voeckler. Harcownicy jako pierwsi zdołali zbudować stosunkowo bezpieczną przewagę. Momentami różnica wynosiła prawie 2 minuty. Słabsze tempo peletonu wykorzystać postanowili Christopher Jull Jensen i Andriy Grivko, z których tylko ten drugi zdołał dojść do czołówki.

Na 40 kilometrów przed metą, coraz mocniejsze tempo zaczęła nadawać ekipa Orica – Greenedge, pracując na rzecz Michaela Matthewsa. Przyspieszenie Australijczyków spowodowało szybki spadek przewagi ucieczki, która na 30 kilometrów przed kreską wynosiła zaledwie minutę i 20 sekund.

Kilka kilometrów po rozpoczęciu przedostatniej pętli stało się jasne, że ucieczka nie ma tego dnia większej szansy na dojechanie do mety. Zdając sobie z tego sprawę, na atak z czołówki zdecydowali się Vervaeke i Voeckler, którzy jednak nie zdołali obronić się przed szalejącą grupą zasadniczą.

W momencie gdy odjazd został skasowany, na atak zdecydował się Michael Valgren. Duńczyk dość szybko zdołał zyskać kilkanaście sekund przewagi, jednak nie dało mu to długiego prowadzenia. Kolarz Tinkoff – Saxo został doścignięty, kiedy na czoło grupy wysforowała się ekipa Etixx – Quickstep.

Ostatni przejazd przez jedyne na trasie dłuższe wzniesienie był kolejnym popisem niezłej dyspozycji Michała Kwiatkowskiego. Mistrz świata nadawał mocne tempo, gubiąc kolejnych rywali. Jego pracę wykorzystali jednak rywale. 10 kilometrów przed metą, od peletonu oderwała się sześcioosobowa grupka w składzie Adam Yates, Wilco Kelderman, Roman Bardet, Jan Bakelandts, Rui Costa i Tim Wellens. Liderzy swoich ekip zdołali zyskać około 20 sekund przewagi, co dawało nadzieje na dojechanie do mety przed grupą zasadniczą.

Współpraca w czołówce nie wyglądała jednak dobrze, co szybko wykorzystać postanowiła dwójka Yates – Wellens. Jak się okazało kilka chwil później, akcja Australijczyka i Belga zakończyła się powodzeniem. Po bardzo ciekawym finiszu, jako pierwszy linię mety przeciął Wellens. Niecałą sekundę po nim kreskę przeciął Yates, a na trzecim miejscu uplasował się Costa.

Piotr Zieliński wygrywa Grand Prix de Lorient-Lanveur!

0

Polski kolarz był najszybszy na trasie kryterium po ulicach Lorient!

Zawodnicy mieli do pokonania 85.2km, na które składało się 55 okrążeń po 1550m.

Już pierwszy atak okazał się skuteczny. Na początkowych rundach odjechała grupka w dziewięcioosobowym składzie: Piotr Zielinski (VC Pays de Lorient), Mathieu Halléguen (VS Scaër), Maxime Le Lavandier (CC Etupes), David Leclaire (VC Pays de Lorient), Steven Le Vessier (VC Pontivyen), David Chopin (Côtes d’Armor – Marie Morin), Herman Conan (VC Pays de Lorient), Mathieu Le Lavandier (CC Etupes), Antoine Loreau (VC Pays de Lorient). Kolejne przyspieszenie wykonało czterech zawodników – Maxime Le Lavandier, Halleguen, Leclaire oraz Zieliński.

Ta grupka dojechała do mety, a najwięcej sił na skuteczny finisz zachował Piotr Zieliński (VC Pays de Lorient), który wyprzedził Mathieu Halleguen (VS Scaer) i Maxime Le Lavandier (CC Etupes)!

Szczęśliwy zwycięzca krótko podziękował koledze z ekipy za rozciągnięcie stawki.

We czterech było łatwiej. Bardzo chciałbym podziękować Davidowi, za pracę, którą wykonywał dla mnie na tym wyścigu i w całym sezonie.

TOP15:

1 Zielinski Piotr (VC Pays de Lorient)
2 Halléguen Mathieu (VS Scaër)
3 Le Lavandier Maxime (CC Etupes)
4 Leclaire David (VC Pays de Lorient)
5 Le Vessier Steven (VC Pontivyen)
6 Chopin David (Côtes d’Armor – Marie Morin)
7 Conan Herman (VC Pays de Lorient)
8 Le Lavandier Mathieu (CC Etupes)
9 Loreau Antoine (VC Pays de Lorient)
10 Masson Benjamin (Brest Iroise Cyclisme 2000)
11 Jagu Romain (CC Périgueux Dordogne)
12 Jeannès Thibault (VC Pontivyen)
13 Tanguy Sylvain (VC Pays de Lorient)
14 Raud Guillaume (VC Pays de Lorient)
15 Ruelland Jérémy (Team Fybolia Locminé Auto)

źródło letelegramme.fr

Shelley Olds wygrała Madrid Challenge! Eugenia Bujak szósta!

0

Amerykanka reprezentująca barwy Ale Cipollini była najszybsza w sprincie z peletonu. Bardzo dobrze spisała się Eugenia Bujak!

Panie miały do przejechania 87km na okrążeniach po ulicach Madrytu.

Od początku wiele zawodniczek atakowało, ale dopiero w końcówce groźniejszą akcję przeprowadziła Kelly Van den Streen (Topsport Vlaanderen), jednak również ją peleton złapał 5km przed finiszem.

W pojedynku sprinterskich pociągów najmocniejsze okazały się cyklistki Ale Cipollini, które perfekcyjnie przygotowały finisz dla swojej liderki – Shelley Olds. Amerykanka pewnie wygrała wyprzedzając Giorgię Bronzini (Wiggle Honda) oraz Kirsten Wild (Hitec Products). Szósta w rozgrywce była Eugenia Bujak (BTC City Ljubljana)!

W klasyfikacji punktowej, dzięki skutecznym finiszom na premiach, zwyciężyła Elena Cecchini (Lotto Soudal).

TOP10:
1. Shelley Olds (Ale Cipollini)
2. Giorgia Bronzini (Wiggle Honda)
3. Kirsten Wild (Hitec Products)
4. Roxane Fournier (Poitou-Charentes)
5. Lucy Garner (Liv-Plantur)
6. Eugenia Bujak (BTC City Ljubljana)
7. Elena Cecchini (Lotto Soudal)
8. Kelly Druyts (Topsport Vlaanderen)
9. Arianna Fidanza (Ale Cipollini)
10. Sheyla Gutierrez (Lointek)

mapa lavuelta.com
fot. velonews

Drugie miejsce Pawła Cieślika w East Bohemia Tour

0

Jeżdżący w barwach czeskiej ekipy Whirpool Author Paweł Cieślik uplasował się na drugiej pozycji w wyścigu East Bohemia Tour. Polak przegrał generalkę o 5 sekund ze Słoweńcem Janem Tratnikiem (Amplatz – BMC).

Na pierwszym etapie prowadzącym wokół Trebechovic pod Orebem Cieślik przyjechał w peletonie. Kluczowy dla losów wyścigu był drugi dzień rywalizacji ze startem i metą w Horicach. Tam zwyciężył Tratnik o 3 sekundy przed Michalem Schlegelem z AWT – Greenway i o 5 sekund z wychowankiem Tarnovii Tarnowo Podgórne. Na ostatnim, pagórkowatym etapie do Opocna Cieślik przyjechał w głównej grupie wraz z zawodnikiem Amplatz – BMC. Ósmy na mecie ostatniego odcinka był Bartosz Warchoł jeżdżący w ekipie wspieranej przez Petera Sagana – Cycling Academy p/b Peter Sagan.

Ostatecznie w generalce Cieślik wyprzedził Schlegela, choć uzyskali łącznie ten sam czas. Drugi z naszych reprezentantów z ekipy Cycling Academy, a więc Emanuel Piaskowy całe zmagania w East Bohemia Tour ukończył na 15. miejscu. Cały wyścig padł łupem Jana Tratnika.

Najnowsze artykuły

Dwars door Vlaanderen 2024: Kolizja samochodów w kolumnie doprowadziła do skrócenia...

Wczorajszy wyścig Dwars door Vlaanderen przejdzie do kolarskiej historii ze względu na kraksę, która wyeliminowała wielu faworytów środowych, jak i niedzielnych zmagań na bruku....

Polecane artykuły

Katarzyna Niewiadoma przełamała strach przed Demi Vollering [wywiad]

Mało jest na świecie zawodniczek, które przez tyle lat, co Katarzyna Niewiadoma, potrafią utrzymywać się w czołówce światowego peletonu. Swoją klasę Polka zapreze...