Agnieszka Skalniak – bohaterka niedawnych Mistrzostw Świata w Ponferradzie, specjalnie dla portalu naszosie.pl podzieliła się swoimi wrażeniami z najważniejszego wyścigu w karierze. Zawodniczka Tramwajarza Łódź, opowiada także o swoich początkach z kolarstwem.
Agnieszko, czy mogłabyś wytłumaczyć naszym czytelnikom, jak dokładnie zaczęła się twoja przygoda z kolarstwem? Z tego co się orientuję, to trwa ona dość krótko…
Od 2010 roku podjęłam pierwsze próby startów na maratonach MTB. Z miesiąca na miesiąc, coraz bardziej zaczęło mi się to podobać. W tego typu imprezach ściągałam się przez dwa lata. W pewnym momencie, zapragnęłam spróbować swoich sił na szosie. Zwróciłam się do klubu BBC Krakus Czaja, lecz ze strony trenera Klęka nie było większego zainteresowania moją osobą.
Swoją drogą, dlaczego mieszkając i ucząc się w Muszynie, reprezentujesz klub z Łodzi? Jak wygląda twoja współpraca z trenerem Andrzejem Kołodziejczykiem?
Biorąc udział w jednym z wyścigów szosowych- spotkałam Bogusie Matusiak. Wcześniej poznałam ją i trenera Andrzeja Kołodziejczyka na zgrupowaniu zawodowej ekipy Primus Łódź, która zatrzymała się w naszym gospodarstwie agroturystycznym w 2008 roku. Nie dowierzali, że ta mała Agnieszka uprawia kolarstwo górskie i chce ścigać się na szosie. Po chwili rozmowy, padła propozycja, by zapisać się do klubu Tramwajarz Łódź i od 2013 roku reprezentuje barwy tego klubu. Do tej pory wykonywałam wszystkie treningi zalecone przez trenera. Rodzice zadbali o to, bym miała cały sprzęt potrzebny do prawidłowego trenowania i rozwijania moich umiejętności. Mieszkając w terenie górskim, mam super warunki do wykonywania specjalistycznych ćwiczeń. Moje samozaparcie pozwoliło mi wytrwać w samotnych treningach, co z pewnością przyczyniło się do mojego sukcesu. Posiadając pulsometr, wszystkie treningi codziennie mogę przesyłać za pośrednictwem internetu do trenera, który na bieżąco analizuje moje poczynania. Na tej podstawie i moim samopoczuciu, trener ustala moje treningi.
Rozmawiając z twoim trenerem w 2013 roku na Górskim Wałbrzyskim Wyścigu Kolarskim, można było dowiedzieć się od niego, że widzi w tobie wielki potencjał. Bardzo cie chwalił i podkreślał, że wówczas – GWWK był jednym z twoich pierwszych wyścigów na szosie.
Faktycznie ubiegłoroczne wyścigi były moimi pierwszymi, na których mogłam rywalizować z najlepszymi w kraju i zbierać doświadczenie. Każde niepowodzenie pomagało mi budować w sobie chęć walki i motywację do zdobywania medali.
Na tym samym wyścigu zauważyłem także, że jesteś bardzo skromną i spokojną dziewczyną. Jak jest na rowerze? Twój temperament w trakcie rywalizacji się nie zmienia, czy może stajesz się bardziej agresywna i musisz panować nad emocjami?
To, iż jestem skromną i spokojną dziewczyną, nie zmienia faktu, że mam w sobie ogromna wolę walki i chęć dążenia do wyznaczonego sobie celu. Moim zadaniem na ten rok, było przejście eliminacji i zakwalifikowanie się na Mistrzostwa Europy, a następnie zdobyć koszulkę Górskiej Mistrzyni Polski i dzięki temu pojechać do Ponferrady na Mistrzostwa Świata. Z tych trzech najważniejszych zadań, nie udało mi się zdobyć złotego medalu na Mistrzostwach Polski. Pozostałe cele zostały wykonane na wysokim poziomie. Z tego jestem w tym sezonie najbardziej zadowolona.
W gronie osób, które dłużej znają się na kolarstwie panuje opinia, że w kobiecych wyścigach (zwłaszcza młodszych kategorii), zawodniczki z małym stażem i doświadczeniem mogą stosunkowo łatwiej zdobyć spektakularny wynik, niż w wyścigach mężczyzn. Zgadasz się z tym stwierdzeniem?
W obecnych czasach kolarstwo kobiece jest już na tak wysokim poziomie, że każdy wyścig wymaga ogromnego wysiłku, poświęcenia i skupienia. Chwila dekoncentracji, może zaprzepaścić ciężką pracę wykonaną w ciągu całego sezonu. Stwierdzenia fachowców do końca nie są zgodne z rzeczywistością. Z pewnością rywalizacja wśród mężczyzn jest trudniejsza, ale nie zmienia to faktu, że w gronie kobiet także jest ciężko.
W tym roku wygrałaś m.in GWWK, Puchar Polski w Tarnowie Podgórnym, a w klasyfikacji generalnej zajęłaś drugie miejsce. Zdobyłaś także srebro na Mistrzostwach Polski ze startu wspólnego i zdobyłaś szóste miejsce w czasówce. Biorąc pod uwagę fakt, że to był dopiero twój pierwszy rok w gronie juniorek, to można zaryzykować stwierdzenie, że przyszły sezon w Polsce będzie należał do ciebie?
Na pewno nie poprzestanę na wynikach, które osiągnęłam w tym roku. Po krótkim wyciszeniu organizmu, powrócę do treningów i będę przygotowywała się do następnego sezonu, aby nie był gorszy od tegorocznego.
Przejdźmy już do mistrzowskiego wyścigu w Ponferradzie. Jakie były twoje założenia i cele na ten start? Trenerzy przygotowali na niego specjalną taktykę?
Trener kadry Marcin Adamów w rozmowach stwierdził, że każda z nas jest dobrze przygotowana do tego najważniejszego startu i należy walczyć do samego końca. W tym dniu byłam bardzo wyluzowana i chciałam do tego startu podejść jak do każdego Pucharu Polski. Z drugiej strony zdawałam sobie sprawę z tego, że ten wyścig jest dla mnie najważniejszym startem w życiu. Wiedziałam, że muszę trzymać się czołówki i być gotowa na każdą ewentualność.
Od samego startu jechałaś bardzo czujnie. W którym momencie poczułaś, że będziesz liczyła się w walce o medal?
W tym dniu czułam się bardzo dobrze. Pokonując kolejne rundy wierzyłam w to, że mogę osiągnąć bardzo dobry wynik. Na trzeciej rundzie powiedziałam do Darii Pikulik, że jedziemy po medal i zaśmiała się, ale myślę, że uwierzyła w nasze szanse. Na ostatnim okrążeniu trzymałam się ścisłej czołówki i razem z dziewczynami trzymałyśmy rękę na pulsie.
Co możesz powiedzieć o samej końcówce? Po kilku dniach od wyścigu i analizie finiszu, zauważyłaś może, czy była szansa na walkę o jeszcze lepszą pozycję?
Od niedawna na zjazdach czuje się pewnie i dzięki temu dogoniłam uciekające konkurentki. Dzięki temu mogłam bezpiecznie finiszować z lepszej pozycji, chociaż na zjazdach czułam, że brakuje mi przełożenia i mogłam bardziej dokręcić. Myślę, że moja pozycja była najlepsza z możliwych, gdyż Dunka jechała po złoto, a mi pozostał brązowy medal.
Dobrze czujesz się w górskim terenie, a w Poferradzie pokazałaś także, że dysponujesz sporą szybkością. W jakiej specjalności, będziesz chciała dalej się rozwijać?
Z pewnością bardziej będą mnie interesowały wyścigi ze startu wspólnego. Oczywiście w czasówkach też będę startowała, chociaż przyznam szczerze, że nie czuje się w niej najlepiej.
Zdobyłaś brązowy medal mistrzostw świata. Co dalej? Czy Polski Związek Kolarski, reprezentacja i trener klubowy mają już jakiś plan na twoją dalszą karierę?
W tej chwili dla mnie jest najważniejszy powrót do szkoły. Nauka stoi przede wszystkim na pierwszym miejscu, a dalej w myślach mam już przygotowania do nowego sezonu. O dalszych planach póki co nic mi nie wiadomo. Z biegiem czasu pewnie powstanie dalszy plan na rozwój mojej kariery. Na razie wybieram się w sobotę na maraton Skandii w Kwidzyniu, gdzie gościnnie zmierzę się jedną z tras. Jeszcze nie podjęłam decyzji, na którym wystartuje dystansie.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców.
Foto: bettiniphoto.net i Artur Machnik
Andrzej Gucwa