fot. Team Sky

Zwycięzca 105. edycji Tour de France, 32-letni Walijczyk Geraint Thomas (Team Sky) był w stanie złożyć składną wypowiedź dopiero na konferencji prasowej. Wcześniej, w rozmowie z mediami organizatora wyścigu, popłakał się. 

Nie wiem, co powiedzieć, to jest niesamowite…Nigdy nie myślałem, że coś takiego się wydarzy…ale wygrałem Tour, człowieku.

Czułem się dobrze, czułem się silny do tego stopnia, że na niektórych zakrętach jechałem zbyt szybko. Wtedy Nico [Nicolas Portal, dyrektor sportowy Team Sky] powiedział mi, żebym zwolnił i zrelaksował się, bo mam już pewne zwycięstwo. Wiedziałem, że jestem w stanie pokonać moich rywali, ale ścigać się tak przez trzy tygodnie w największym wyścigu na świecie…to jest szalone. Ostatni raz płakałem, gdy się żeniłem

– powiedział Geraint Thomas, po czym ukrył twarz w dłoniach i wywiad dobiegł końca.

Geraint Thomas wygrał w 2004 roku juniorski wyścig Paryż-Roubaix. Niemal cały sezon 2005 stracił z powodu poważnego wypadku, po którym usunięto mu śledzionę. W Tour de France zadebiutował w 2007 roku, kiedy to przeżywał dziewiczy sezon w profesjonalnym peletonie. Jego ówczesny dyrektor sportowy w drużynie Barloworld, Claudio Corti, wróżył mu karierę topowego sprintera. Thomas był wówczas zaskoczony, że 60 km/h jedzie się nie 3, a 15-20 kilometrów przed metą. Wykonywał swoją pracę na rzecz Roberta Huntera i zdobywał doświadczenie.

Nie myślałem wtedy, że kiedykolwiek wygram Tour. Tam głównie cierpiałem, każdego dnia. Dostałem niezłą nauczkę, która teraz zaprocentowała. Tak, jak powiedziałem – to wszystko jest surrealistyczne.

„G” – jak popularnie nazywany jest Geraint Thomas – pojechał bezbłędny wyścig. W pierwszym tygodniu błyszczał, w Alpach wypracował sobie etapowe zwycięstwa, koszulkę lidera i przewagę, a w Pirenejach z dojrzałością, której nie powstydziłby się kilkukrotny zwycięzca wielkich tourów, bronił prowadzenia.

To jest niesamowite, że siedzę tutaj w tej koszulce. To szalone. Wielkie podziękowania dla Froome`a, który zdecydował się mi pomagać i jest zadowolony, że to ja wygrałem ten wyścig. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Bardzo doceniam fakt, że prawdopodobnie najlepszy kolarz od wyścigów etapowych dla mnie pracował. To jest surrealistyczne i musi minąć czas, żeby to do mnie dotarło.

Na ostatnich etapach w Pirenejach drużyna Sky musiała odpierać akcje zaczepne Toma Dumoulina i Primoza Roglica, które zaczęły się przede wszystkim dlatego, że słabości doznał Chris Froome. Thomas przyznał, że droga do zwycięstwa nie była spacerkiem.

Na każdym górskim etapie znajdowałem się pod presją i cierpiałem. Próbowałem pozostać silnym i udało mi się. Oczywiście, Pireneje były bardzo ciężkie, zwłaszcza dwa ostatnie etapy. Rywale chcieli wykorzystać słabość Froome`a. Później chodziło już tylko o to, by nie odpuścić Toma [Dumoulina], ale na szczęście udało się, bo on jest takim samym typem kolarza jak ja. Gdyby to był ktoś inny, szybszy, bardziej eksplozywny, raczej by mi odjechał.

Maillot jaune Gerainta Thomasa jest dla drużyny Sky szóstą w ciągu siedmiu lat. Walijczyk jest jednocześnie trzecim kolarzem reprezentującym tę drużynę, który stanie na najwyższym stopniu podium na Polach Elizejskich w Paryżu. Wcześniej dokonali tego sir Bradley Wiggins i Chris Froome. Thomas jest również trzecim Brytyjczykiem-zwycięzcą Wielkiej Pętli.

Poprzedni artykułVuelta a Espana 2018: Pinot na starcie wyścigu
Następny artykułFin. – zapowiedź 21. etapu Tour de France 2018
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments