Fot. www.martynairafal.pl

Dziś przed południem, na warszawskiej ulicy Modlińskiej zginął nasz kolega, przyjaciel, wspaniały człowiek – Grzegorz Grzyb. Miał 46 lat.

Grzegorz jak zwykle wyjechał na poranny trening, jadąc ulicą Modlińską na wysokości kanału Żerańskiego, został potrącony przez samochód marki BMW. Bardzo szybko, jeszcze przed przyjazdem policji, został zabrany przez karetkę do szpitala. Niestety obrażenia były tak duże, że nie udało się go uratować.

Ze śmiercią „Perkiego” nie możemy się pogodzić my, ale też środowisko kolarskie. Wspomina go wiele osób.

Nie wiem co powiedzieć…

– mówi Robert Radosz, były kolarz zawodowy, przyjaciel Grzegorza.

Kiedyś powiedziałem, że chciałbym być takim perkusistą jakim on jest kolarzem (to było niewykonalne ). Grzesiu za to był świetnym kolarzem amatorem i wspaniałym sparing partnerem. Kiedy zamieszkałem w Warszawie byłem skazany sam na siebie, jeśli chodzi o trening i przygotowanie się do sezonu w okresie zimowym i nie tylko.

Grzesiu przez wiele lat był moim sparing partnerem i wsparciem w treningach, co owocowało dobrymi wynikami  w mojej karierze. Grzesiu dzięki wielkie za wszystko.

kończy „Dexter”.

Z kolei Bogdan Banaszek, były kolarz, ojciec Alana Banaszka kolarza CCC Sprandi Polkowice, także nie może pogodzić się ze śmiercią Grzegorza.

Nie do wiary, żegnaj Najlepszy kolarzu wśród muzyków i Najlepszy muzyku wśród kolarzy, a z całą pewnością Najlepszy człowieku jakiego znałem.

Grzegorz miał dwie pasje – rower szosowy i perkusję. Był wybitnym muzykiem, od wielu lat współpracował m.in. z Leszkiem Możdżerem, Tymonem Tymańskim, Zbigniewem Hołdysem, Muńkiem Staszczykiem czy Edytą Górniak.

Tak na swoim profilu na Facebooku wspomina go Zbigniew Hołdys:

Jezu…Graliśmy razem w Kosmosie, na płycie „Holdys.com”, planowaliśmy różne rzeczy, przez 8 lat istnienia klubu Chwila miał tam ode mnie swoją miejscówkę do codziennych prób. Ilekroć się mijaliśmy, zawsze pytał „no jak tak, kiedy zaczynamy?”. Grał fenomenalnie.

Drugą jego pasją było kolarstwo. Amatorskie, choć w kategorii „Masters”, czyli byłych seniorów ścigających się na serio, po ulicach, poza miastem, za nagrody ze zrzutki. Miał cudny rower i kosmiczny strój. Jeździł świetnie, pięknie wyglądał.

Rodzinie i bliskim składamy szczere wyrazy współczucia.

 

 

Poprzedni artykułGianni Moscon pożegna się z Team Sky?
Następny artykułDolny Śląsk Tour 2018: Monika Brzeźna i Madis Mikhels zwycięzcami
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments