Trzynasty etap Tour de France był bez wątpienia idealną odskocznią do najeżonych emocjami etapów w Alpach. Czas na oceny.
Plusy:
Kosmiczny mecz
Pamiętają Państwo jeden z lepszych animowanych filmów końcówki lat 90? My pamiętamy doskonale. Wydaje się, że rywale Petera Sagana mogliby nawet okazać się zespołem „Monsters”, a Słowak i tak zdołałby ich pokonać. Bez wątpienia tegoroczny Tour de France jest jednym z najlepszych w karierze trzykrotnego mistrza świata. Czy stać go na jeszcze więcej? Zdecydowanie.
Skazani na odjazd
Co by nie mówić, szanse ucieczki na dojechanie dzisiaj do mety były naprawdę niewielkie. Mimo to, czterech zawodników postanowiło zabrać się dziś w odjazd, a jeden z nich walczył z peletonem do ostatnich pięciu kilometrów. Bądź co bądź, na takich etapach tego typu zawodnicy są bardzo potrzebni.
Minusy:
Bez planu
Choć do większości sprinterów nie ma co się dzisiaj przyczepiać, znalazło się kilku, którzy zawiedli. Przede wszystkim tutaj o Christophie Laporte, Thomasie Boudat, Nikiasie Arndtcie czy Edvaldzie Boassonie Hagenie. Być może w kolejnych dniach dane im będzie zakończyć ściganie wyżej.