fot. Dimension Data

Po dziewięciu etapach 105. edycji Tour de France Mark Cavendish wciąż ma trzydzieści etapowych zwycięstw. Według dyrektorów sportowych drużyny Dimension Data i samego kolarza do odniesienia sukcesów brakuje zgranej drużyny i lepszej formy. 

Przed rozpoczęciem wyścigu Mark Cavendish przyznał, że wyrównanie lub poprawienie rekordu trzydziestu czterech etapowych zwycięstw w Tour de France jest jego dużym celem. Dwóch najlepszych okazji (na pierwszym i drugim etapie) do założenia żółtej koszulki i wygrania etapu jednak nie wykorzystał, zajmując dopiero odpowiednio 36. i 35. miejsce.

Przygotowania Cavendisha do Touru zostały zakłócone kontuzją. Złamał dwa żebra, a w dodatku wciąż odczuwa skutki kraksy z ubiegłorocznego Touru, w której doznał poważnej kontuzji obojczyka i przyznał ostatnio, że ma to wpływ na jego pozycję podczas sprintu.

To jest pierwszy raz, kiedy ten skład ściga się razem. Nie jestem zaskoczony, że musimy najpierw przejechać kilka sprintów, by się dotrzeć

– powiedział tygodnikowi „Cycling Weekly” Mark Cavendish.

Mówiąc o przyczynach braku zwycięstw Cavendisha, dyrektor sportowy Roger Hammond obecny we Francji nie wspomniał o braku Berniego Eisela, ale ten z pewnością jest odczuwalny. Eisel bowiem od lat rozprowadza „Cava”, ale niestety w tym roku przegrał walkę ze zdrowiem i nie mógł znaleźć się w składzie ekipy z RPA na Tour.

Wiedzieliśmy, że będzie trudno odnieść zwycięstwo ze względu na kontuzje oraz na to, że ta drużyna nie ścigała się razem w przeciwieństwie do sprinterskich pociągów [Marcela] Kittela i [Fernando] Gavirii. Jesteśmy opóźnieni. Oczywiście – chcemy marzyć i mamy nadzieję, że to wszystko się poprawi i pójdzie wreszcie dobrze. Jednak nie ma co się łudzić, że szanse byłyby większe, gdybyśmy więcej razem pracowali i jeśli dyspozycja fizyczna byłaby wyższa. Na przykład [Reinardt Janse] Van Rensburg dopiero co wyleczył kontuzję. Czego zatem się spodziewaliście?

– pytał retorycznie Roger Hammond.

Mimo wszelkich przeciwności losu „Manxman” ciężko trenował, m.in. we Włoszech, by zrzucić przed Tourem kilka kilogramów i wypracować jak najwyższą formę. I to – jak przyznaje Hammond – się udało. Cavendish z pewnością zrobi wszystko, by zadedykować choć jedno etapowe zwycięstwo nowo narodzonemu synowi – Casperowi.

Poprzedni artykułRichie Porte: „Na szczęście wciąż mam odpowiednią motywację”
Następny artykułTour de France 2018: Jens Keukeleire kolejną ofiarą 9. etapu
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments