Fot. UCI

Prezydent Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) David Lappartient odpowiedział na łamach „Le Parisien” szefowi Team Sky Dave`owi Brailsfordowi, który krytykował go ostatnio za sposób zarządzania światowym kolarstwem, zarzucając,  że „posiada mentalność lokalnego francuskiego mera”. 

Kilka dni temu, podczas jednej z wielu rozmów, które Dave Brailsford przeprowadza z mediami podczas Tour de France, zarzucił Davidowi Lappartientowi złe zarządzanie Międzynarodową Unią Kolarską. Nie skończyło się jednak na merytorycznych argumentach, ale na uderzających w narodowość i pochodzenie uwagach.

Kiedy zaczynał, dałem mu kredyt zaufania. Pomyślałem sobie: „dobrze, to jest jego nowa praca i być może nie w pełni jeszcze rozumie rolę i obowiązki wynikające z funkcji przewodniczącego. Jednak myślę, że on wciąż nie pozbył się mentalności lokalnego francuskiego mera

– stwierdził Brailsford.

Brytyjskie media od razu nazwały tę wypowiedź uszczypliwą i jadowitą, a nawet określiły ją słownym atakiem. Nie da się ukryć, że ta niesympatyczna wymiana zdań między obydwoma panami jest konsekwencją komentarzy Lappartienta, jakie ten wysuwał wobec Team Sky podczas toczącej się tzw. sprawy salbutamolu. Francuz uważał, że Chris Froome nie powinien się ścigać i namawiał brytyjską drużynę do zapobiegawczego zawieszenia czterokrotnego zwycięzcy Tour de France. Poza tym powiedział, że jeśli Brytyjczycy używali leków do podnoszenia wydolności organizmu, są oszustami.

Na korespondencyjną odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Lappartient rzeczywiście jestem merem, i to miasta Sarzeau, które gościło metę czwartego etapu Tour de France 2018.

Nie chciałbym się do tego odnosić, ale mogę powiedzieć jedynie tyle, że ostatni, kto nazywał mnie „lokalnym bretońskim merem” nie miał zbyt wiele szczęścia i to był Brian Cookson. Obrażając mnie wówczas w ten sposób, obraził również 35 tysięcy innych francuskich merów i Francuzów w ogóle. Naprawdę nie wiem, co on chce przez to osiągnąć

– powiedział David Lappartient gazecie „Le Parisien”.

Lappartient nawiązał również w swojej wypowiedzi do kwestii łączenia stanowisk prezydenta UCI i mera miasta. Przyznał, że jest to trudne i wymagające fizycznie, ale nie narzeka, bo sam tego chciał. Mówił również o tym więcej w kontekście sporu z Brailsfordem

Być może mówi tak dlatego, że nie zdaje sobie sprawy, że to do obowiązków merów należy decydowanie, czy jakieś miasto zostanie gospodarzem etapu, czy nie. On w ogóle nie rozumie wielu rzeczy dotyczących kolarstwa. Jeśli jesteś arogancki, prędzej czy później  to do ciebie wróci

– kontynuował Lappartient.

Wracając do spraw czysto sportowych, zwycięzcą czwartego etapu został Fernando Gaviria. Pełne sprawozdanie z etapu można przeczytać tutaj.

Poprzedni artykułSzosa z Decathlonu z „tarczówkami” – test B’Twin Ultra 520 AF GF
Następny artykułTour de France 2018: Ilnur Zakarin nie poinformował drużyny, że miał kraksę
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments