Najdroższy model jaki możemy znaleźć w Decathlonie nie pochodzi z kosmosu, ale bez problemu wystarczy nawet najbardziej wymagającym amatorom. Czy jednak, zgodnie z malowaniem ramy, jest tak różowo?

Jak to wygląda „na papierze”? Znakomicie! W cenie 15 999zł dostajemy w pełni karbonowy rower (i mówimy tu nie tylko o ramie i widelcu, ale też sztycy, siodełku i kierownicy) wyposażony w niemal „legendarny” osprzęt Shimano Dura-Ace 9100 oraz „deser” – koła ZIPP 303 Firecrest. Rower bez koszyka na bidon i pedałów waży w sumie 7.05kg w rozmiarze M (zważone, bo producent informuje o 6.9kg).

Model podrożał w stosunku do zeszłego roku o 2000zł, ale jednocześnie dość mocno się zmienił – już na pierwszy rzut oka widać, że Mavic Cosmic Carbone zostały zastąpione przez wspomniane ZIPPy, a Ultregra Di2 6850 przez Dura-Ace 9100. Miałem przyjemność testować 940CF już rok temu, dlatego pokuszę się o kilka porównań…

Najpierw jednak trochę wrażeń z jazdy nowym B’Twin Ultra 940CF. Zgodnie z tym, co udało mi się już zaobserwować w lutym podczas Press Camp w Cambrils, ten rower „chce atakować”. Niska waga i sztywność sprawiają, że ciężko jechać spokojnie, odruchowo naciskamy mocniej i mocniej. I tak jest za pierwszym, drugim, trzecim razem… a potem „magia” zaczyna zanikać.

W sumie to niby dlaczego? W końcu naprawdę jest szybko, wygodnie, lekko, nawet ładnie. Problem w tym, że jest tak… dzięki kołom. ZIPP 303 Firecrest z oponami Vittoria Corsa G+ są stworzone do zróżnicowanego terenu – może nie należą do najlżejszych czy najbardziej aerodynamicznych, ale są sztywne, a do tego odpowiednio lekkie na podjazdy; stożek jest wystarczający na zjazdy czy walkę z czasem, a jednocześnie nie zrzuca nas do rowu przy bocznym wietrze. Dodatkowo Ultra 940CF fantastycznie skręca, rower idealnie poddaje się naszym ruchom.

Słowa jednego z inżynierów Decathlonu, które brzmiały „nasze rowery nie są najlepsze na świecie” ładnie wpasują się w ten test. Faktycznie – rama jest sztywna i lekka, ale brakuje jej do topowych modeli innych producentów. Shimano Dura-Ace 9100 działa idealnie, reaguje natychmiastowo i bezbłędnie, ale zaskakujący jest brak hamulców typu „direct-mount”, który pogarsza czucie przy zwalnianiu…

Poza pedałami (które nie są w zestawie) naszymi punktami stykowymi w czasie jazdy są siodełko i kierownica. Pierwsza wymieniona część to fi’zi:k Antares R1 z karbonowymi prętami. Bardzo twarde, bardzo lekkie, bardzo wygodne – nie ma co więcej mówić. Kierownica – DEDA M35 Carbon – w Katalonii przypominała nam… rurę PCV. Owijka zawinięta jedynie kilka centymetrów za klamkomanetki sprawia, że odkryta część faktycznie tak wygląda – jest to prosta rura z przekrojem o średnicy 35mm. Całkiem nieźle się ją trzyma, ale gładka powierzchnia lubi się ślizgać jeśli jeździmy bez rękawiczek. Poza tym zaskakuje szerokość – 44cm przy ramie M to zdecydowanie za dużo.

Oczywiście – Ultra 940CF nadal jest bardzo szybki, nadal jest lekki i sztywny, nadal jest „gotową wyścigówką”. Spędzony w siodełku czas zmusza jednak do przemyśleń i tak drogi rower z Decathlonu niestety zaczyna tracić sens. Każdy to zna – kupujemy wymarzony, drogi rower i oczekujemy, że teraz wreszcie pojawią się KOMy, niesamowite prędkości i wieeeeelkie dystanse. I w pierwszych dniach faktycznie – podjazdy jakby się skróciły, zjazdy „wyprostowały”, a na płaskim zaginamy jak Tony Martin (w najlepszych czasach). Euforia po jakimś czasie mija i zaczynamy MYŚLEĆ.

A może lepiej byłoby wziąć inny model? A może producent XXX ma ramę lżejszą o 12mg i sztywniejszą o 0.1%, to byłbym szybszy? A może YYY to aerodynamika idealna?

Wydając 16 tysięcy na rower oczekujemy bardzo wiele i w wypadku Ultra 940 CF dostajemy sporo. Zazwyczaj jednak producenci tworzą rowery tak, że koła „nie nadążają” za ramą i osprzętem, przez co po jakimś czasie decydujemy się na zmianę obręczy na lepsze i odkrywamy nowe oblicze naszego „rumaka”. Tutaj mam jednak wrażenie, że to rama nie potrafi do końca „dogonić” kół i kupiony w sklepie zestaw to maksimum możliwości Ultra 940 CF. Paradoksalnie więc dodatkowe 2000zł przyniosły nam duuuuużo lepsze koła ze świetnymi oponami (Cosmici były „średnie”, a ogumienie Yksion fatalne), co już jest warte swojej ceny, ale nieco „zabiło” ten model.

Niestety nie do końca podoba mi się też odejście od Ultegry Di2 na rzecz wyższej, ale jednak mechanicznej grupy Dura-Ace. Oczywiście w kwestii szybkości działania nie ma to wpływu, ale „marketingowo” Decathlon strzelił sobie tu w kolano – nic tak nie działa na wyobraźnię kupującego jak wyróżnianie się z tłumu linek posiadaniem kabli…

Przyznam, że testowanie B’Twin Ultra 940CF to sama przyjemność (to świetny sprzęt!), ale jednocześnie spora zagwozdka. Jak tu ocenić rower, który z jednej strony daje nam wszystko, co może być potrzebne w „szosie”, ale jednocześnie nie pozostawia już złudzeń, że „aa, gdybym miał lepsze koła, to byłbym szybszy”? Prawda jest taka, że lubimy się oszukiwać, lubimy marzyć o wymienianiu kolejnych komponentów, żeby zyskiwać gramy i sekundy, a w tym wypadku… dochodzimy do szczytu danego producenta już w momencie zakupu w sklepie. Gdzie tu kolarski romantyzm?

Poprzedni artykułCarlos Betancur w UAE Team Emirates?
Następny artykułSkoda-Tour de Luxembourg 2018: Gaudin otwiera, Tratnik trzeci!
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments