Giro d'Italia 2018 / RCS Sport

Dlaczego za każdym razem piszemy, że atmosfera Giro d’Italia budowana jest na czystych emocjach i nazywamy je najbardziej nieprzewidywalnym ze wszystkich wielkich tourów? Właśnie dlatego. Przed rozegraniem ostatniego górskiego etapu czy decydującego odcinka jazdy indywidualnej na czas, nie ma takiej przewagi, która byłaby gwarancją triumfu. Jedni liderzy niespodziewanie zażywają kąpieli śnieżnych, podczas gdy inni biegają w pole, a skreśleni już zawodnicy powracają z najodleglejszych zaświatów. My natomiast dziękujemy Giro, że tak doskonale nas zwodzi, szykując się na królewskie łowy pośród alpejskich przełęczy.

Jeszcze przed rozegraniem czwartkowego etapu, wbrew prawom fizyki, logiki i prawdopodobieństwa wydawało się, że Simon Yates (Mitchelton-Scott) jest nie do złamania. Na pewno nie na tym relatywnie łatwym i regularnym podjeździe wieńczącym przejażdżkę przez Nizinę Padańską. A jednak! Rezultat wczorajszego pojedynku na Prato Nevoso był nie tylko efektem ewidentnego wzrostu formy Chrisa Froome’a (Team Sky) i Toma Dumoulina (Team Sunweb), ale wyraźną oznaką słabości lidera wyścigu, która chociaż nie doprowadziła do przetasowań na samym szczycie klasyfikacji generalnej, na płaszczyźnie psychologicznej może mieć olbrzymie konsekwencje.

Pozostali pretendenci do tytułu wydawali się zdemotywowani jak dotąd bezbłędną jazdą Brytyjczyka, jednak ten jeden moment w zupełności wystarczył, by tchnąć w nich nadzieję i nowe pokłady determinacji. Dostali jedynie palec, ale nie zawahają się wziąć nie tylko całą rękę, a osobiście zedrzeć z lidera uszytą z mitów i marzeń maglia rosa. Yates natomiast będzie musiał odpowiedzieć na wiele pytań podczas najtrudniejszego górskiego etapu całego wyścigu, z pewnością mając w głowie swoją marcową porażkę na ostatnim odcinku wyścigu Paryż-Nicea, a równie problematyczne mogą okazać się konsekwencje taktyki realizowanej w minionych tygodniach przez ekipę Mitchelton-Scott.

Australijska drużyna niezwykle rozwinęła się w minionych latach, stawiając na rozwój młodych zawodników zamiast inwestować w doświadczonych liderów na klasyfikację generalną. Nie można jednak zapominać, że to ciągle ta sama ekipa, której podstawowym celem na wielkie toury jeszcze przed kilkoma sezonami były etapy jazdy drużynowej na czas, a walka o największe laury jest sytuacją relatywnie nową. Jak interpretować absencję jak dotąd kluczowego pomocnika Yates’a w decydującej fazie wczorajszego etapu? Czy utalentowany 24-latek dostał zalecenie, by odpocząć przed trudniejszymi górskimi odcinkami? Czy może zaczynamy obserwować konsekwencje wcześniejszej chciwości Mitchelton-Scott, dyktującej szaleńcze tempo i kasującej niemal wszystkie odjazdy kosztem swoich pomocników? Czy czwartkowa strata Brytyjczyka była jedynie małym wahnięciem formy, czy może oznaką głębszego dołka?

Wszystkich odpowiedzi z pewnością dostarczy piątkowy odcinek Giro d’Italia, którego trasa po starcie z przedmieść Turynu będzie się nieustannie wznosić i opadać, zabierając peleton na sam dach tegorocznej edycji włoskiego wielkiego touru, który jednocześnie dla pozostałych pretendentów do tytułu może stać się oknem i szeroko otwartymi drzwiami.

Colle delle Finestre (Cima Coppi, 2178 m n.p.m.), bo o nim mowa, skupia na sobie niemal całą uwagę, jednak zmagania z jego 45 serpentynami i szutrową nawierzchnią poprzedzi bardzo długa wspinaczka na rozpoczynający się nieopodal linii startu Colle del Lys i stanowiący jedyną chwilę oddechu przejazd przez Val di Susa.

Znajdując się daleko od mety, Finestre nie musi stać się areną batalii pomiędzy pretendentami do tytułu, jednak jego zmuszające do wzmożonego wydatku energetycznego i wgryzania się w szosę szutry potrafią obnażyć najmniejsze niedostatki formy, co jest sytuacją daleką od optymalnej, mając w perspektywie konieczność pokonania kolejnych dwóch wzniesień.

Przy wyjątkowo sprzyjających okolicznościach wyścig eksplodować może już tam, podczas gdy najmniej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się rozwój akcji na bardzo rzadko występującym w roli przelotowego podjazdu Sestriere (i pisząc to wiem, że Giro prosi o potrzymanie mu piwa). Jeśli pretendenci do tytułu podejdą do Colle delle Finestre konserwatywnie, tego samego spodziewamy się podczas wspinaczki do doskonale znanej przez uczestników wyścigu stacji narciarskiej, podczas gdy całość rywalizacji skupi się na krótkim ale bardzo stromym Jafferau (7 km, śr. 9.5%, max. 14%), gdzie w roku 2013 pod zasłoną chmur triumfował Vincenzo Nibali. I nie musimy chyba podkreślać, że będzie to walka o najwyższą stawkę.

Oto, co na temat 19. etapu 101. edycji wyścigu Giro d’Italia mieliśmy do powiedzenia jeszcze przed rozpoczęciem imprezy:

Etap 19, 25 maja: Venaria Reale  ›  Bardonecchia / Jafferau (184 km)

Nie ulega wątpliwości, że Monte Zoncolan skutecznie skupi na sobie całą uwagę mediów i sympatyków kolarstwa, ale królewski etap tegorocznego Giro d’Italia zostanie rozegrany 25 maja. Będzie to klasyczny alpejski odcinek ze szczerzącymi się z profilu przełęczami i zjazdami, na których w przeszłości decydowały się losy włoskiego wielkiego touru. Na relatywnie niewysoko zawieszony dach 101. edycji wyścigu (Cima Coppi, 2178 m n.p.m.) zaprosi nas unikalny Colle delle Finestre (18.5 km, śr. 9.2%, max. 14%) który kiedy las ustąpi miejsca krzewinkom, a asfalt szutrowej nawierzchni, otworzy przed wszystkimi zdumiewające przestrzenie. Chociaż następujący po nim podjazd do Sestriere nie należy do najtrudniejszych, oddzielający je techniczny zjazd z Finestre nie zagwarantuje wiele miejsca na złapanie oddechu, a o losach etapu zadecyduje nie tak znany, ale brutalny Jafferau (7 km, śr. 9.5%, max. 14%).

Wspinaczka niemal od linii startu oznacza, że o udział w odjeździe dnia powalczą górale z krwi i kości, a dodatkową motywacją będzie możliwość zdobycia Cima Coppi i pula punktów do klasyfikacji górskiej umożliwiająca wywrócenie jej do góry nogami. Nie wydaje się, aby ekipa Mitchelton-Scott była zainteresowana ściganiem harcowników, jednak losy ucieczki ostatecznie uzależnione będą od tego, czy inne drużyny wyślą przed peleton swoje stacje przekaźnikowe (bad news) i czy na etapowy triumf na królewskim etapie przypadkiem nie zagnie się Astana (very bad news).

Tak czy inaczej, w odjeździe dnia powinni się znaleźć Fabio Aru (UAE Team Emirates), Davide Formolo (Bora-hansgrohe), Giulio Ciccone (Bardiani-CSF), Jan Hirt (Astana), Michael Woods (EF Education First), Robert Gesink (LottoNL-Jumbo), Ben Hermans (Israel Cycling Academy) i Alexandre Geniez (Groupama-FDJ).

Pośród pretendentów do tytułu cały czas wszystkie atuty są w rękach Simona Yates’a (Mitchelton-Scott), który jako jedyny może sobie pozwolić na defensywną postawę, nawet jeśli jego przewaga nad Tomem Dumoulinem (Team Sunweb) pozostawia bardzo niewiele przestrzeni na ewentualne błędy. Warto również w tym miejscu jeszcze raz postawić pytanie, jak trudy piątkowego etapu zniosą jego kluczowi pomocnicy i czy ich kumulujące się od wielu dni zmęczenie nie doprowadzi do izolacji lidera w kluczowym momencie rywalizacji.

Bardzo prawdopodobne wydaje się przejęcie kontroli nad wydarzeniami przez drużynę Team Sky, która dysponuje siłą i rozwiązaniami taktycznymi idealnie dostosowanymi do rozgrywania długich górskich etapów. Choć Domenico Pozzovivo (Ag2r-La Mondiale) nigdy wcześniej nie zaprezentował tak równej dyspozycji na przestrzeni trzech tygodni, Chris Froome (Team Sky) z pewnością spróbuje wykorzystać swoją rosnącą formę do zaatakowania miejsca na podium. A może filigranowy Włoch, spodziewając się ofensywy Brytyjczyka, wyprzedzi jego ruch?

Najbardziej prawdopodobnym zwycięzcą królewskiego odcinka wydaje się jednak Miguel Angel Lopez (Astana), który podobnie jak podczas zeszłorocznej Vuelty zaczyna błyszczeć w ostatnim tygodniu wielkiego touru, a po wczorajszym przepaleniu nogi powinien spróbować przypieczętować swoje zwycięstwo w klasyfikacji młodzieżowej i przynieść Astanie upragniony etapowy triumf. Zepchnięcie gasnącego Pinot’a (Groupama-FDJ) z 5. miejsca w klasyfikacji generalnej również wydaje się w zasięgu, co w pełni rozliczyłoby występ młodego Kolumbijczyka na włoskich szosach.

Pełną zapowiedź 101. edycji Giro d’Italia można znaleźć tutaj

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułWyjątkowe ramy dla Adama Hansena
Następny artykułGiro d`Italia 2018: Pozzovivo i Froome będą walczyć o podium
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments