fot. Wilier Trestina-Selle Italia

Elia Viviani (Quick-Step Floors) stoczył udany pojedynek z Jakubem Mareczko (Wilier Triestina – Selle Italia), którego stawką było zwycięstwo na pierwszym etapie ze startu wspólnego w tegorocznym wyścigu Giro d`Italia. Oto, co po zakończeniu rywalizacji mieli do powiedzenia szybcy Włosi. 

Mimo że dla sprintera każde zwycięstwo jest wartościowe, to dla Elii Vivianiego wyścig Giro d`Italia jest prymarnym celem od kilku lat. Po tym, jak nie znalazł się w składzie drużyny Sky na setną edycję, szukał takiej drużyny, w której będzie mógł w nim nie tylko wystartować, ale również liczyć na pomoc. Teraz udowadnia, że otoczony opieką radzi sobie nie tylko z rywalami, ale również z ogromną presją.

Bardzo dobrze jest przyjechać na Giro z drużyną, który całkowicie tobie pomaga. Kiedy nie ma lidera na klasyfikację generalną, jest łatwiej, ale jednocześnie spoczywa na twoich ramionach duża presja. Oczywiście, że jestem dumny i szczęśliwy, ale ciążyła na mnie duża odpowiedzialność – to jest to, czego chciałem

– powiedział Elia Viviani.

Mistrz olimpijski z Rio de Janeiro w kolarstwie torowym ma nadzieję, że to pierwsze, ale nie ostatnie zwycięstwo w Corsa Rosa.

Mam nadzieję dalej odnosić sukcesy. Zaczęliśmy w najlepszy z możliwych sposobów. Do tej pory mam za pasem siedem zwycięstw, ponieważ stoi za mną wielka drużyna, która wierzyła we mnie od pierwszych dni. W czsach, gdy w Giro triumfowali Alessandro Petacchi czy Mario Cipollini też mieli za sobą całą drużynę. Jestem z tego dumny

– dodał Viviani.

29-latek zadeklarował również, że zamierza walczyć o cyklamenową koszulkę, która jest jego marzeniem. Mówiąc o trykocie lidera klasyfikacji punktowej, również podkreślał rolę zespołu, której wielkość ma pomóc mu w spełnieniu tego pragnienia.

Warto odnotować, że Elia Viviani jest pierwszym kolarzem, który odniósł etapowe zwycięstwo w Giro d`Italia na rowerze wyposażonym w hamulce tarczowe.


Z kolei Jakub Mareczko, komentując swój występ na drugim etapie Giro, był dużo bardziej lakoniczny.

Drużyna pracowała bardzo dobrze, aby wyprowadzić mnie na dobrą pozycję w końcówce. Było tak blisko…Może zbyt wcześnie rozpocząłem swój sprint, ale mimo to mogę z całą pewnością powiedzieć, że czuję się bardzo dobrze

– powiedział Jakub Mareczko oficjalnej stronie internetowej drużyny Wilier Triestina-Selle Italia.

Włochowi urodzonemu w Polsce część artykułu podsumowującego etap poświęciła gazeta „Cycling Weekly”. Czytamy w nim:

Jakub Mareczko być może nie wygrał etapu, ale jego przyspieszenie z dalszej pozycji  stanowiło być może o najbardziej zdumiewającym występie spośród wszystkich sprinterów. Wygląda na to, że 24-latek zrobił kolejny krok naprzód w porównaniu do poprzedniego roku, kiedy to ujawnił swój potencjał. I jeśli na kolejnych etapach zajmie lepszą pozycję w końcówce może stanowić poważne zagrożenie dla Vivianiego.

Poprzedni artykułWyścig Pokoju Juniorów 2018: Vacek z etapem, Evenepoel prowadzi
Następny artykułGiro d’Italia 2018: Dumoulin bagatelizuje, Dennis nie może uwierzyć
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments