Fot. Marek Bala / naszosie.pl

Zwycięzca setnej edycji Giro d`Italia Tom Dumoulin (Team Sunweb) podzielił się ze stacją Eurosport kilkoma ważnymi przemyśleniami na temat rywalizacji we włoskim wielkim tourze. 

Jedni uważają, że wygrać po raz drugi jest łatwiej, a drudzy, że trudniej. „Motyl z Maastricht”, jak nazywany jest Dumoulin, należy do tej drugiej grupy, o czym powiedział jakiś czas temu magazynowi „Procycling”. W wypowiedzi dla stacji, która mieni się „domem kolarstwa” przekonywał jednak, że ceni doświadczenie, które już zdobył.

Nauczyłem się wiele – jak rozgrywać wyścig pod względem fizycznym i mentalnym. Ale przede wszystkim, jak radzić sobie ze złym dniem. Cieszyłem się wyścigiem Giro d`Italia w 90 procentach, ale pozostałe 10 procent, to był stres. I to właśnie czyni to wszystko trudnym, ale przecież nic w życiu nie przychodzi łatwo, a już w szczególności zwycięstwo w wielkim tourze.

Mówiąc o przygotowaniach do sto pierwszej edycji Giro d`Italia, przyznał, że popełnił kilka błędów, ale nie wpływają one na na jego morale przed rywalizacją.

Tej zimy popełniłem błąd. Chciałem zrobić ekstra krok naprzód, więc trenowałem ciężej, ale to nie był dobry pomysł. Ten krok zrobiłem w zeszłym roku i moim zadaniem było utrzymać się na tym poziomie. Wiosna w moim wykonaniu nie była zbyt dobra, ponieważ miałem sporo pecha i tak, jak powiedziałem – nie ze wszystkim postąpiłem właściwie. Na szczęście wiosna nie ma znaczenia dla Giro, maj jest czymś kompletnie innym.

Tom Dumoulin nie uniknął pytania o drużynę, zwłaszcza, że w tym roku kolarzom z Team Sunweb przyjdzie zmierzyć się z Team Sky, który to zespół znany jest z dominacji w trzytygodniowych wyścigach.

Moja drużyna był w zeszłym sezonie fantastyczna, wykonaliśmy wspaniałą pracę. To logiczne, że jeśli dysponujemy połową budżetu, jaki do dyspozycji ma Team Sky, to nie mamy takich zasobów jak oni. Musisz sobie z tym poradzić w taki sposób, że każdy musi dać z siebie wszystko. I to w 2017 roku zadziałało, no i mam nadzieję, że zadziała również w tym. Bycie jedynym liderem w drużynie działa w dwie strony – z jednej ciąży na tobie większa presja, ale jednocześnie jest ona mniejsza. Próbuję podchodzić do tego spokojnie i czerpać korzyści z tego, że w przeciwieństwie do Movistaru mamy jednego kolarza walczącego w klasyfikacjach generalnych wielkich tourów.

Ciekawymi spostrzeżeniami Tom Dumoulin podzielił się mówiąc o rywalach, także o tych, którzy w tym roku nie pojawią się na starcie Corsa Rosa. Jego zdaniem ma to bezpośredni wpływ na sposób jazdy, jaki będzie musiał zaprezentować.

Obsada jest mocna jak zwykle, choć tym razem wystartują nieco inni kolarze. W ubiegłym roku byli [Nairo] Quintana i [Vincenzo] Nibali. Teraz ich nie będzie, ale będzie [Chris] Froome, którego charakterystyka jest nieco bliższa mojej niż tamtych dwóch zawodników, którzy są typowymi góralami. Potrzebujemy zatem akcji ofensywnych w górach, żeby zyskać czas, ponieważ wcześniej mogłem nadrabiać nad nimi w czasówkach. Teraz sytuacja się zmieni, ponieważ nie nadrobię aż tak wiele czasu nad Froomem w czasówkach, a w dodatku on dysponuje bardzo silną drużyną, co też zróżnicuje tę edycję w stosunku do poprzedniej, ponieważ wówczas nie było jednej drużyny, która wzięła większą część odpowiedzialności za wyścig. Quintana miał różową koszulkę, ale był raczej osamotniony. W tym roku będzie inaczej.

Z uwagi na swoje osiągnięcia Tom Dumoulin mógłby być liderem despotą w drużynie Sunweb, ale jak twierdzi, tego typu zachowanie nie jest w jego stylu. Nie chce uchylać się od odpowiedzialności, ale jednocześnie pragnie dzielić ją z kolegami.

Podczas etapów nie decyduję o tym, kto jedzie, a kto nie. Mam oczywiście coś do powiedzenia, ale to nie ja podejmuję ostateczną decyzję. Jeśli chodzi o taktykę, to wszyscy mogą mieć na nią wpływ, na te wszystkie małe rzeczy, które robią różnicę. Generalnie zarówno drużyna jest odpowiedzialna za wynik, jak i ja jestem za niego odpowiedzialny. Nie chcę zrzucać wszystkiego na drużynę, a potem wystartować w wyścigu i obserwować rezultaty. Nie jestem takim typem człowieka.

Wypowiedź Dumoulina dotycząca trasy sto pierwszej edycji Giro d`Italia ma wiele wspólnego z tą o rywalach. Ujmując to w skrócie – w górach trzeba będzie atakować.

Trasa mi się podoba. Jest oczywiście mniej czasówek, co czyni ją dla mnie trudniejszą, ale jednak wciąż są dwa etapy jazdy indywidualnej na czas, z których mogę skorzystać w pozytywny sposób. Jestem w stanie również zyskiwać czas w górach, o czym mogliście się przekonać w ubiegłym roku, więc nie martwię się nimi, nie boję się ich! Wręcz przeciwnie – czekam na nie.

Źródło: Eurosport

Poprzedni artykuł„Boso, ale w ostrogach” – ŻTC Bike Race okiem Sławka Nicińskiego
Następny artykułGino Bartali honorowym obywatelem Izraela
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments