Francuz wreszcie dokonał „niemożliwego” i pokonał Alejandro Valverde na słynnym podjeździe Mur de Huy.
W ostatnich latach Hiszpanie zdominowali rywalizację w La Fleche Wallone. W 2012 roku triumfował Joaquim Rodriguez, następnie Daniel Moreno, a potem przyszły aż cztery zwycięstwa z rzędu Alejandro Valverde (Movistar). W sezonie 2018 Bala musiał jednak uznać wyższość Juliana Alaphilippe’a (Quick-Step Floors).
Dwa razy byłem tutaj wcześniej na podium i pierwszy raz był niespodzianką, a drugi potwierdzeniem wcześniejszego rezultatu. Naprawdę jednak potrzebowałem zwycięstwa, a wygranie mojej pierwszej „Walońskiej Strzały” przed Valverde to coś wyjątkowego. Od początku plan był taki, że to ja będę liderem, ale nie było łatwo – wszyscy wiedzieli, że Valverde stać na szóste zwycięstwo. Cały peleton wywierał na Movistarze presję.
Quick-Step Floors popisał się dzisiaj znakomitą jazdą pod względem taktycznym. W ucieczkę na ostatnich kilometrach załapał się Maximilian Schachmann, a w głównej grupie pracowali pozostali koledzy Alaphilippe’a. W ten sposób kolarz belgijskiej ekipy został pierwszym Francuzem od 1997 roku, który wygrał Walońską Strzałę. Ostatnim był Laurent Jalabert.
Nasza taktyka była prosta – chcieliśmy mieć kogoś w każdej ucieczce i kogoś zawsze przy mnie. Potem już tylko wszystko zależało od moich nóg. Wypuściliśmy więc Maxa, Pieter Serry świetnie pracował na Cote de Cherave, a potem Bob Jungels ustawił mnie w znakomitym miejscu na ostatnim kilometrze. Nie potrafię wyrazić jak bardzo cieszę się ze zwycięstwa z Alejandro Valverde, który jest najlepszym kolarzem świata.
Po minięciu linii mety Alaphilippe nie wykonał żadnego gestu celebrującego sukces. Okazuje się, że brak radości na szczycie nie był przypadkowy – Francuz był pewien, że przegrał!
Myślałem, że nie wygrałem. Byłem pewien, że Nibali wciąż jest z przodu po ucieczce. Potem mój kuzyn, który czekał na mecie, powiedział, że to ja zdobyłem trofeum
– zakończył Alaphilippe.