Szef Międzynarodowej Unii Kolarskiej – Francuz David Lappartient chciałby, aby w przyszłości pojawiła się w kalendarzu kobieca edycja wyścigu Paryż-Roubaix. „Marzę o tym” – mówił w rozmowie z „L’Equipe”.
Ostatnie lata przyniosły dynamiczny rozwój kobiecego kolarstwa. Zmagania pań coraz częściej towarzyszą wyścigom panów, a ich transmisje powoli przebijają się do stacji telewizyjnych. Dla Lappartient’a to jednak ciągle za mało. Jego ambicje sięgają znacznie dalej – chciałby, aby każdej imprezie panów towarzyszył żeński odpowiednik.
Kobiety zasługują na więcej. Marzę o Paryż-Roubaix dla kobiet
– stwierdził.
Francuz chce także poprawić sytuację kobiecego peletonu, który mimo rosnącego zainteresowania wciąż boryka się ze sporymi problemami, głównie natury finansowej. Dla przykładu – w kobiecej edycji Ronde van Vlaanderen zwyciężczyni – Anna Van Der Breggen – otrzymała 1150 euro, podczas gdy najlepszy w stawce panów Niki Terpstra – 20 000.
Wprowadzono kobiecy World Tour, ale co z tego, skoro zespołom brakuje zawodniczek, by w nim rywalizować. Chcę, aby panie stawały się coraz bardziej rozpoznawalne i zdecydowanie lepiej opłacane
– zapowiedział, dodając, że kluczem do poprawy sytuacji byłoby wprowadzenie kobiecego odpowiednika Tour de France, który byłby transmitowany „globalnie”.
Póki co najdłuższym wyścigiem w kobiecym kalendarzu World Tour jest Giro Rosa, które liczy dziesięć etapów. W tym roku rozpocznie się on 6 lipca.