Hiszpan jest pierwszym kolarzem od ponad 30 lat, który po triumfie w Paris-Nice wystartował w Piekle Północy. Nie powtórzył sukcesu Seana Kelly’ego i nie triumfował w Roubaix, ale i tak pokazał się ze świetnej strony.
Zawodnik Movistaru był w głównej ucieczce dnia i dzielnie walczył aż do wyjazdu z lasku Arenberg, gdzie minął go atakujący Zdenek Stybar. Hiszpan nie ukończył co prawda rywalizacji i nie dotarł na welodrom w Roubaix, ale mimo tego był jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników na mecie.
Cały wyścig jest niesamowity, mnóstwo ludzi, sporo wiatru. Prawda jest taka, że jestem niesamowicie zmęczony, ale szczerze zadowolony. Byłem w stanie utrzymać się w ucieczce niemal do jej końca. Chciałem dojechać do mety, ale nie byłem w stanie kręcić już dalej
-opowiadał Soler w rozmowie z Cyclingnews.
Hiszpańska ekipa wysyłała regularnie swoich zawodników na wiosenne, brukowe klasyki. Mikel Landa walczył podczas E3 Harelbeke, a Nairo Quintana i Alejandro Valverde jechali w Dwars door Vlaanderen. „Piekło Północy” to zupełnie inne wyścigi niż wyżej wspomniane i obecność Solera w skladzie Movistaru była sporym zaskoczeniem.
Chciałem zobaczyć jak to jest na kostce. Chciałem się tym nacieszyć i nauczyć czegoś nowego. Byłem tam, zobaczyłem to i wyciągnąłem z tego bardzo dużo. Na razie przejechałem ten wyścig raz i nie wiem czy chciałbym wrócić tutaj, ale spodobało mi się
-zakończył Soler.