Start w wyścigu Dwars door Vlaanderen miał być dla Romaina Bardet wielkim testem przed brukowanym etapem Tour de France. Kolarz AG2R przyznaje, że był to jeden z jego trudniejszych dni w karierze.
Nie od dziś wiadomo, że zawodnicy liczący się w walce o zwycięstwo w Tour de France, z reguły mają dość duże problemy z jazdą po bruku. Nie inaczej jest w przypadku Romaina Bardet, który bardzo obawia się kocich łbów na trasie Wielkiej Pętli. Jego obawy jeszcze wzrosły po przejechaniu deszczowego Dwars door Vlaanderen.
To było prawdziwe piekło. Bruki połączone z wiatrem i deszczem to najgorsze, co może spotkać kolarza. Sporo czasu spędziłem w kolumnie, gdyż kilka razy musiałem dochodzić do grupy po defektach. Co więcej, niedługo po starcie przydarzył mi się upadek. Trzeba jednak zrozumieć, że w tego typu wyścigach właśnie tak to może wyglądać. Jakby tego było mało, problemy miał też Oliver, co jako zespól totalnie wyprowadziło nas z równowagi
– powiedział Bardet w rozmowie z L’Equipe.
Ostatecznie Francuz zakończył środowy wyścig na 73 pozycji ze stratą 6 minut i 47 sekund.