Międzynarodowa Unia Kolarska wprowadziła nowy system kontroli motodopingowych. Po raz pierwszy użyty on został po wyścigu E3 Harelbeke, był obecny także podczas niedzielnego Gandawa – Wevelgem.
UCI do tematu mechanicznego dopingu podchodzi z coraz większą uwagą. Jak dotąd do badania rowerów używano detektorów magnetycznych, sprzężonych z tabletem. Ich skuteczność była jednak wielokrotnie poddawana w wątpliwość, dlatego szef światowej federacji, David Lappartient zapowiedział na początku tego roku wprowadzenie badań promieniami rentgenowskimi.
Urządzenie, zbudowane specjalnie do badania rowerów, zostało opracowane przez partnera UCI, firmę VJ Technologies. Mieści się ono w specjalnej przyczepie i jest szczelnie chronione przed okiem postronnych. Swój debiut zaliczyło na wyścigu E3 Harelbeke, zakończonym zwycięstwem Nikiego Terpstry (Quick-Step Floors).
To właśnie rower Holendra przeszedł pierwszą, historyczną kontrolę promieniami rentgena. Obok jego maszyny sprawdzono także sprzęt Jaspera Stuyvena (Trek-Segafredo). W niedzielę komisarze sprawdzili z kolei rowery Petera Sagana (Bora-Hansgrohe), Luki Pibiernika (Bahrain-Merida), Jose Goncalvesa (Katusha-Alpecin) i Driesa Van Gestela (Sport Vlaanderen – Baloise).
Docelowo urządzenie ma się pojawić na połowie wyścigów kalendarza World Tour, a także na zawodach torowych i MTB. Z uwagi na fakt, że póki co UCI posiada tylko jeden jego egzemplarz, objęcie kontrolami wszystkich imprez nie jest jak na razie możliwe. Nie wiadomo również, na których zawodach badania rentgenem będą przeprowadzane.