Kolumbijczyk dobrze rozpoczął sezon, ale ostatnio nie spisuje się na miarę oczekiwań, dlatego przyznał, że liderami Mitchelton-Scott w Katalonii są bracia Yates.
W zeszłym sezonie Chaves był cieniem samego siebie z 2016 roku. Winna była kontuzja kolana, która wykluczyła Kolumbijczyka ze startów od lutego do czerwca. Nieodpowiednie przygotowanie przyniosło kiepskie wyniki w najważniejszych wyścigach – 62. miejsce w Tour de France i 11. w Vuelta a Espana. Obecny sezon rozpoczął się od paraboli – lider Mitchelton-Scott wygrał Herald Sun Tour, ale w Paryż-Nicea odpadł na królewskim etapie i nie ukończył wyścigu (na ostatnim etapie przekroczył limit czasu).
W Katalonii mamy dwóch liderów i są to bracia Yates. Drużyna będzie ich wspierać i to na nich liczymy w kwestii „generalki”. W końcu nie tylko Movistar ma faworytów – jest ich wielu i my również się wśród nich znajdujemy
– powiedział cyclingnews Chaves.
Wydaje się, że trasa Volta a Catalunya odpowiada Chavesowi, który potrafi walczyć na stromych podjazdach. Kolumbijczyk przyznał jednak, że ma za sobą dopiero dwa etapy i nie wie jak organizm zareaguje na zimno oraz wysokie tempo.
Jesteśmy tutaj jedną z silniejszych drużyn. Czuję się nieźle, ale to dopiero drugi etap. O moje samopoczucie spytajcie mnie w niedzielę. Katalonia zawsze jest bardzo trudnym wyścigiem, bo wszyscy mają wysoki poziom motywacji – dla niektórych to pierwsza 'etapówka’ WorldTour w sezonie, więc wszyscy są głodni. Poza tym mają panować niskie temperatury, a to nie jest dobre dla niektórych kolarzy, więc zobaczymy co się wydarzy
– zakończył sympatyczny zawodnik.
Rozmówca wykluczył możliwość walki na własne konto w Hiszpanii i zapowiedział, że po starcie w Katalonii pojedzie na obóz wysokogórski, żeby idealną formę przygotować na Giro d’Italia. Co ciekawe kolarz drugi zawodnik La Corsa Rosa 2016 najprawdopodobniej nie będzie już nigdzie startował – przyznał, że z obozu „leci prosto do Izraela”.