Trzeci etap Tirreno – Adriatico był jednym z bardziej chaotycznych w sezonie 2018. W całym zamieszaniu, dość niespodziewanie, najlepiej odnalazł się Primoz Roglic, który odniósł kolejny wielki sukces w swojej kolarskiej karierze.
Druga część trzeciego etapu „Wyścigu dwóch mórz” była prawdziwie szalona. Dodając do tego pofałdowany teren, kolarze mieli bardzo duże pole do popisu, które w szczególności w końcówce przyczyniło się do podgrzania atmosfery w peletonie. Na ostatnich kilometrach, nieoczekiwanie najszybszy okazał się Primoz Roglic, który finisz rozegrał znakomicie taktycznie.
Od początku chodził mi po głowie pomysł, by zaatakować nieco wcześniej, bo w swojej karierze już niejeden sprint przegrałem. Wiedziałem, że nie mogę czekać, więc kiedy zorientowałem się, że mam pewną przewagę, dałem z siebie wszystko. Przyjechałem tu walczyć w generalce, lecz wczoraj straciłem wszelkie nadzieje, dlatego też zmieniłem nieco swoje cele. Mam już wygrany etap i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Jednocześnie wiem, że przede mną czasówka, lecz z reguły nie czuje się najlepiej na płaskich odcinkach
– powiedział Roglic po dekoracji.
Jutro Słoweniec będzie miał kolejną szansę na odniesienie etapowego zwycięstwa. Tym razem do mety prowadzić będzie za to długi, około 10-kilometrowy podjazd.