Veranda's Willems Crelan / SNIPER Team

Trzykrotny mistrz świata w kolarstwie przełajowym rozpoczął sezon podczas Omloop Het Nieuwsblad.

Belg jest jednym z największych talentów młodego pokolenia – trzy razy z rzędu zdobywał mistrzostwo świata w przełajach, a do tego wygrywał już m.in. Schaal Sels, Ronde van Limburg czy Grand Prix Cerami. W 2016 roku był najszybszy na jednym z etapów Baloise Belgium Tour.

Specjalista od błota uznawany jest za przyszłego faworyta wiosennych klasyków na bruku. W tym roku jednak pierwsze wyścigi nadeszły bardzo szybko po zakończeniu ścigania w przełajach, więc Van Aert nie spodziewał się, że będzie w czołówce Omloop Het Nieuwsblad. Lider Verandas-Willems Crelan przyjechał w pierwszej grupie przyprowadzonej przez Łukasza Wiśniowskiego (Team Sky), 12 sekund za zwycięzcą, Michaelem Valgrenem z Astany.

Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że ten wyścig przyjdzie za szybko po sezonie przełajów. Liczyłem na to, że pojadę dobrze, a potem przygotuję się do kolejnych startów. Wygląda na to, że forma jest dość dobra i byłem w stanie nieźle sobie poradzić. Jeśli popełniłem jakiś błąd, to za bardzo zadowoliłem się samą obecnością w czołówce. Nie szukałem szansy na zwycięstwo

– powiedział Van Aert.

Chociaż ostatecznie 32. miejsce Belga nie brzmi imponująco, to najważniejsze było to, że potrafił utrzymać się z najlepszymi na podjeździe pod Muur. Van Aert przetrwał atak Sepa Vanmarcke (EF Education First – Drapac p/b Cannondale) i jechał m.in. z Gregiem Van Avermaetem (BMC), Zdenkiem Stybarem (Quick-Step Floors) czy Matteo Trentinem (Mitchelton-Scott).

Jestem nieco zawiedziony, bo przed metą naszedł nas peleton i nawet nie zdołałem się pokazać. Tutaj najbardziej brakuje mi doświadczenia – w szukaniu idealnego momentu. Przez wiatr myślałem, że ataki zostaną „zmiecione”, więc od Denderwindeke zacząłem już czekać na sprint. Potem tempo spadło i peleton nas dogonił, to była ogromna pomyłka. Zdziwiłem się, że na Muur pojechałem tak dobrze. Byłem w dobrym miejscu i na stromej części nie puściłem koła. Na samym podjeździe już nie myślałem – po prostu jechałem.

Następnym celem dla Van Aerta jest Strade Bianche, gdzie Belg będzie mógł się zmierzyć m.in. z trzykrotnym mistrzem świata na szosie Peterem Saganem (BORA-hansgrohe). Tytułu broni Michał Kwiatkowski (Team Sky), który już teraz imponuje formą (triumf w Volta ao Algarve). Lider Verandas-Willems Crelan (belgijski zespół otrzymał zaproszenie w „drugiej turze”) nie może się doczekać ścigania na szutrach, ale jednocześnie wie jak trudna jest to impreza.

To wyścig z dużymi przewyższeniami, na starcie jest wielu niezłych górali. Bardzo się cieszę, że w ogóle mogę wystartować. Nie mogę się tego doczekać, tak samo jak prawie wszystkich wiosennych klasyków. Na Majorce zauważyłem, że drugie treningi wytrzymałości szły mi lepiej niż się spodziewałem. Możliwe, że teraz forma zacznie spadać. Musimy czekać i zobaczyć czy utrzymam ten poziom

– zakończył Belgijski kolarz.

Poprzedni artykułCavendish wraca do treningów
Następny artykuł„Wiśnia” w natarciu i kolejny triumf legendy | podsumowanie tygodnia #2
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments