Fot. Team Wiggins

Podczas oficjalnej prezentacji Team Wiggins, jej założyciel i właściciel sir Bradley Wiggins zrobił niejedną aluzję pół żartem pół serio do swojego byłego pracodawcy – Team Sky. 

Nie idź w przyszłości do Team Sky. Trzymaj się od nich z daleka, bo cię zniszczą

– z uśmiechem na ustach Bradley Wiggins poradził Tomowi Pidcockowi, nowej gwieździe w jego drużynie. 18-latek jest brytyjskim, europejskim i byłym mistrzem świata w przełajach, a także mistrzem świata juniorów w jeździe indywidualnej na czas.

To nie są podszyte ironią żarty. Z tego, co obserwuję tak obecnie wygląda ten sport. Widziałem doniesienia z ubiegłego tygodnia i oni [Team Sky] wciąż są najlepszą drużyną w wyścigu, w którym startują [Wiggins z pewnością miał na myśli dwa wygrane etapy i klasyfikację generalną w wyścigu Volta ao Algarve oraz dwa etapowe zwycięstwa w rozgrywanym równolegle Ruta del Sol – przyp. M.W.]. Dużo się o nich mówi, także negatywnie. Tak to wygląda

– dodał „Wiggo”.

Pierwszy brytyjski zwycięzca Tour de France nie poprzestał na krytyce rywali (choć porównując drużynę World Tour i kontynentalną składającą się z „orlików” trudno mówić o bezpośredniej rywalizacji) i opisał swój pomysł na Team Wiggins.

W mojej drużynie chodzi o to, aby była otwarta. Nie chcemy chować się za czarnymi ekranami, z nikim nie rozmawiać i codziennie zasypywać wszystkich przygotowanymi przez specjalistów od public relations formułkami.

Kolarstwo stało się bardzo poważne, skoncentrowane na wynikach, pomiarach mocy, kostiumach, aerodynamicznych kaskach itd. Ja chciałbym wrócić do czasów Hinault, kiedy to kolarze przebierali się przy samochodach i byli otwarci na kibiców tak, że każdy mógł z nimi porozmawiać

– mówił Wiggins.

Wiggins porównuje swój zespół do drużyny Axela Merckxa, Axeon Hagens Berman, który w ostatnich latach „wydał” największą liczbę kolarzy, którzy podpisali kontrakty World Tour.

Naprawdę nikt inny nie działa tak jak Axel Merckx. Każdy chce wygrać Tour de France, mając manię wielkości z powodu posiadanych pieniędzy lub kolarzy. W tej drużynie chodzi trochę o coś innego, ponieważ ja lubię być inny.

Liczba profesjonalnych kolarzy pochodzących z drużyny Axeon jest niesamowita. Zbudowaliśmy sobie reputację, że młodzi zawodnicy wybierają którąś z tych dwóch drużyn. To dla nas wielkie wyróżnienie.

Jeszcze kilka lat temu naturalną ścieżką było pójście do akademii British Cycling, co jest nieco do d…, jeśli mam być szczery, bo tam chodzi tylko i wyłącznie o tor. Ktoś, kto chce robić karierę na szosie może zatem przyjść do nas albo do drużyny Axela

– powiedział Wiggins.

Wspominana przez Bradleya Wigginsa drużyna Axeon Hagens Berman od tego sezonu awansowała do tak zwanej drugiej dywizji, czyli do poziomu Pro Continental. Team Wiggins nie podąży na razie tą drogą, ponieważ według Brytyjczyka jego kolarze startują w wyścigach, w jakich powinni. Myśląc jednak o przyszłości niczego nie wyklucza.

Poprzedni artykułMikel Landa zadebiutuje na brukach?
Następny artykułOliver Naesen optymistycznie nastawiony przed weekendem w Belgii
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments