W ostatnich latach, w ekipie LottoNL – Jumbo, jednym z największych progresów wyników może pochwalić się George Bennett. Nowozelandczyk przyznał dziś, że w sezonie 2018 celować będzie w Giro d’Italia.
Bennett jest jednym z najbardziej niedocenianych kolarzy znakomicie czujących się w górach. 27-latek ma za sobą bardzo solidne występy w hiszpańskiej Vuelcie oraz Tour de France, a także kilka innych porządnych rezultatów w krótszych etapówkach. Wydaje się, że najbliższe sezony mogą być najlepsze w jego karierze. Tym samym Nowozelandczyk stawia sobie potężne cele.
Zawsze bardzo dobrze jest ustalić sobie podstawowe cele w grudniu czy styczniu. Wówczas od samego początku wiesz, na czym jesteś skupiony. Giro na pewno pojadę w pełni skupiony na walce o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej. Wiele też wskazuje na to, że opuszczę Tour de France i ponownie spróbuję zaliczyć solidną Vueltę. Juz praktycznie nie mogę się doczekać chwili, kiedy pojadę wielki tour jako lider i będę miał zespół zbudowany wokół siebie. To będzie świetne doświadczenie
– powiedział Bennett.
Nowozelandczyk przyznał także, iż nie obchodzą go polityczne gierki związane ze startem wyścigu w Jerozolimie.
Proszę, rozdzielajmy sport i politykę. Słyszałem o Izraelu wiele znakomitych opinii. Mam też kilku przyjaciół w Israel Cycling Academy, którzy opowiadali mi jak tam jest wspaniale. Najprawdopodobnie start w Giro to jedyna moja szansa na zobaczenie tego kraju i nie chce, by politycy mi to w jakikolwiek sposób popsuli
– dodał.
Na koniec, jeden z liderów LottoNL – Jumbo przyznał, że z przyjemnością powalczyłby o najwyższe cele podczas mistrzostw świata w Innsbrucku.
Już teraz czekam na mistrzowski wyścig w Austrii. Tegoroczna edycja to jedna na dziesięć lat, kiedy mogę od razu powiedzieć, że z pewnością trasa mi odpowiada. Co więcej, bardzo liczę na miejsce w czołowej „10”
– zakończył 27-latek.