Fot. Trek

„Spartakus” ponowił zaproszenie dla Amerykanina na swój wyścig celem udowodnienia, że nie potrzebował mechanicznego dopingu do odnoszenia triumfów.

Phil Gaimon w swojej książce „Draft Animals” napisał, że „ten je**niec prawdopodobnie miał silnik”, a cała sprawa nabrała rozpędu jesienią ubiegłego roku.

Chciał sprzedać swoją książkę i wybrał do tego najlepszy miesiąc. W listopadzie nic się nie wydarzyło, a on odpalił bombę. Zaprosiłem go na swój wyścig, żeby się ze mną zmierzył. Zobaczymy wtedy ile wattów ma Gaimon, bo ja wciąż kręcę niezłe liczby mimo tego, że wcale nie jestem w najwyższej formie. Powinien przyjechać na jeden z moich wyścigów, ma ich 9 do wyboru i będziemy się mogli przekonać jaki jest mocny

-odgraża się Cancellara.

Szwajcar oczywiście zaprzeczył, że kiedykolwiek używał dopingu mechanicznego, a całą sytuację związaną z tym problemem nazwał…”burdelem”.

Nie sądzę, by ktokolwiek używał dopingu mechanicznego choćby z tego powodu, że dałoby się łatwo wykryć. Problemem są wszyscy: UCI, organizatorzy największych wyścigów, drużyny i sami zawodnicy. Nie ma jedności, jakiejś spójnej wizji na przyszłość. To burdel.

Polityka którą stosuje się w naszym sporcie nie działa i wszyscy przez to cierpią. Wszyscy tylko myślą co można osiągnąć w krótkim czasie. Kolarstwo, ze względu na to jakie emocje wywołuje wśród ludzi, ma ogromny potencjał i szkoda, że to nie jest wykorzystane w odpowiedni sposób

-podsumował mistrz olimpijski z Rio w jeździe indywidualnej na czas.

Poprzedni artykułTrasa Paryż-Roubaix 2018
Następny artykułCiężka kraksa Ferrand-Prevot i Neff
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments