Kiedy przed Tour Down Under wymienialiśmy największych faworytów, najczęściej wskazywaliśmy Richiego Porte, Rui Costę czy George’a Bennett’a. Jak się jednak okazało, wszystkich pogodził Daryl Impey – jeden z niedocenianych, posiadających niemałe umiejętności.
Niespełna 34-letni Afrykaner jest częścią zawodowego peletonu już 11 rok. W międzyczasie udało mu się zanotować kilka bardzo solidnych sukcesów, które do końca życia pozwolą mu czuć sportowe spełnienie.
Co ciekawe, pierwsze zwycięstwo udało się odnieść Impeyowi już w 2008 roku podczas Herald Sun Tour. Wówczas, po stosunkowo długiej ucieczce, okazał się on najlepszy na trzecim etapie imprezy. Ważniejszy sukces miał jednak miejsce niecały rok później, podczas jednej z pierwszych mocno nagłośnionych edycji Tour of Turkey. Wówczas, m.in. dzięki wygranemu etapowi do Marmaris, Afrykaner sięgnął po pierwsze zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Co ciekawe, na ostatnim etapie do Alanyi miało miejsce symboliczne wydarzenie. Wówczas Impey przekroczył linię mety z twarzą zalaną krwią po niebezpiecznym upadku w strefie bezpieczeństwa.
Co ciekawe, już 2 lata później, tegoroczny zwycięzca Tour Down Under miał… problemy ze znalezieniem zespołu. W maju, po kilku miesiącach spędzonych w kontynentalnym zespole Qbubeki, Afrykaner zdołał porozumieć się z władzami teamu NetApp, który dał mu szansę. Dzięki solidnej postawie w niemieckich barwach, Impey już kilka miesięcy później związał się z grupą GreenEdge, znaną później pod nazwą Orica.
Od tej pory, kariera dzisiejszego bohatera nabrała prawdziwego rozpędu. Już w 2012 roku udało mu się m.in. wygrać etap Tour de Slovenie i Vuelta al Pais Vasco. Rok później, jak pewnie wszyscy pamiętają, Impey został pierwszym afrykańskim liderem Tour de France (po drużynowej czasówce w Nicei).
Kilka kolejnych sezonów było już nieco słabszych, lecz Afrykaner wciąż uchodził za kolarza niebezpiecznego, dobrze jeżdżącego na czas, potrafiącego się nieźle wspinać i dysponującego solidną szybkością. Wydawało się jednak, że rola pomocnika nie pozwoli mu już odnosić kolejnych sukcesów.
Sytuacja zmieniła się w ubiegłym roku, kiedy udało mu się wygrać jeden z etapów Volta a Catalunya. Jego kolejnym celem był wyścig Amstel Gold Race, gdzie udało mu się zająć 18 pozycję (co w tym roku ma zostać poprawione).
Dzisiejszy triumf w Tour Down Under jest pewnym sygnałem ze strony ekipy Mitchelton – Scott, wskazującym na fakt, że Impey nie musi być już pomocnikiem lub uciekinierem. Niewykluczone, że jego potencjał zostanie tym samym jeszcze lepiej wykorzystany. Wszystko zweryfikują jednak kolejne wyścigi.