fot. Urząd miasta w Adelajdzie

Gdyby nie Tour Down Under, pewnie mało kto wiedziałby o istnieniu takiego wzniesienia. Teraz jednak Willunga Hill urosło już do kolarskiego miejsca kultu, swoistego rowerowego serca Australii.

Wzgórze górujące nad małą miejscowością Willunga (2416 mieszkańców), razem z całym pasmem gór Flindersa, powstało jako jedne z pierwszych na Ziemi, podczas orogenezy kaledońskiej. Nie powinien więc dziwić fakt, że nie są to najwyższe wzniesienia na świecie. Mimo to, jak na tak szybko wypiętrzone góry, popularne „Flindersy” są wyjątkowo wysokie. Najwyższy szczyt, St. Mary peak, mierzy bowiem 1171 m.n.p.m.

Choć teoretycznie byłoby gdzie, Australijczycy, przejmując te tereny od rdzennych mieszkańców, postanowili nie budować przepraw przez wysoko położone przełęcze. Nie było bowiem takiej potrzeby. Nadrabiając kilka kilometrów, można wystarczyło poprowadzić drogi tymi samymi szlakami, którymi obecnie jeżdżą kolarze.

Dosyć jednak geograficzno – geologicznych ciekawostek. Dlaczego Willunga Hill jest tak istotne dla kolarstwa na całym świecie?

Nie od dziś wiadomo, że Tour Down Under, którego dwudziestą edycję możemy obecnie oglądać, to największy wyścig w Australii. Willunga, wraz z pobliskim wzgórzem, jest częścią trasy już od sezonu 2002. Tym samym, za kilka godzin, peleton już 17 rok z rzędu podejmie się pokonania tego nieco ponad 3-kilometrowego wzniesienia.

Jak pewnie większość z Państwa pamięta, do 2011 roku, meta etapu nie była organizowana na samym szczycie podjazdu. Przez dziesięć lat, organizatorzy wyścigu decydowali się na dwukrotne pokonywanie rund po wzniesieniu, z metą usytuowaną w klimatycznej mieścince. Taki układ nieco bardziej wspierał sprinterów. Nie dziwi więc fakt, że na listę zwycięzców wpisali się m.in. Robbie McEwen czy Andre Greipel. Mimo to, gdy działacze nie brali się za poszukiwanie innych podjazdów, lepsi wspinacze starali się za wszelką cenę wykorzystać najsłynniejszą trudność w Australii, by namieszać w klasyfikacji generalnej. W ten sposób etapy w Willundze wygrywali m.in. Alberto Contador czy Luis Leon Sanchez.

Od 2012 roku, kiedy wyścig wszedł na jeszcze wyższy poziom, Willunga Hill stało się jeszcze istotniejszą częścią ścigania w okolicach Adelajdy. Podobnie jak w tym roku, to właśnie tam rozstrzygała się walka o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Co jednak ciekawe, rzadko kiedy etapowi zwycięzcy przejmowali koszulkę lidera. Tak było m.in. w przypadku Alejandro Valverde, Simona Gerransa czy trzykrotnie Richie Porte (który został okrzyknięty królem wzniesienia).

Pomijając aspekty sportowe, Willunga Hill ma też w sobie coś innego. To właśnie tam gromadzą się co roku największe rzesze kibiców kolarstwa, którzy przygotowują zawodnikom niewiarygodne show. Jesteśmy więcej niż pewni, że podobnie będzie również dziś. My na pewno zarwiemy nockę. Liczymy, że Państwo też.

 

 

Poprzedni artykułNathan Haas: „nie powinniśmy startować w takich warunkach”
Następny artykułTour Down Under 2018: Richie Porte królem Willunga Hill! [video]
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments