Trzykrotny mistrz świata zdołał porozumieć się z UCI poza sądem i odwołał sprawę, która zaplanowana była na 5 grudnia.
W listopadzie Peter Sagan (BORA-hansgrohe) razem z szefem drużyny Ralphem Denkiem zdecydował się iść do sądu w sprawie dyskwalifikacji z Tour de France. Wtedy sędziowie wyrzucili mistrza świata z wyścigu po kontrowersyjnej kraksie z Markiem Cavendishem (Dimension Data). Wygląda jednak na to, że strony zdołały dojść do konsensusu.
Zapominamy o przeszłości, skupiamy się na poprawianiu naszego sportu w przyszłości. Cieszę się, że to, co stało się w Vittel pokazało jak trudna jest praca sędziów UCI, a unia zdecydowała się na próbę usprawnienia ich zawodu. Cieszę się, że moja sprawa przyniesie rozwój, bo to ważne, by w naszym sporcie podejmować decyzje przemyślane i fair, nawet jeśli czasami emocje biorą górę
– powiedział Sagan.
Z informacji od zespołu BORA-hansgrohe wynika, że dzięki materiałom od CAS (Sportowy Sąd Arbitrażowy), między innymi nagrań niedostępnych jeszcze w czasie dyskwalifikowania Słowaka, strony uznały kraksę za „niefortunny incydent wyścigowy”, a sędziowie podejmowali decyzję oceniając w trudnych okolicznościach. Na tej podstawie zarówno Sagan jak i UCI zdecydowali się nie kontynuować rozmów w sądzie i skupić się na „pozytywnych krokach jakie mogą być podjęte w przyszłości”.