Davide Formolo wraz z końcem tego sezonu opuści drużynę Cannondale-Drapac i w styczniu 2018 roku założy koszulkę drużyny BORA-hansgrohe. W wywiadzie udzielonym portalowi Cyclingnews opowiedział o trudach rozstania z Jonathanem Vaughtersem i spółką, a także o wzlotach i upadkach, które zaliczył w 2017 roku.
24-letni Włoch chce rozwijać się jako kolarz specjalizujący się w pagórkowatych klasykach i w wielkich tourach. Mimo że znakomicie czuje się pod opieką Vaughtersa, uznał, że musi wyjść ze strefy komfortu i poszukać nowych wyzwań. Te wraz z możliwościami rozwoju ma mu dać niemiecka drużyna World Tour BORA-hansgrohe.
Trudno było mi podjąć tę decyzję, ale myślę, że jest właściwa. Muszę coś zmienić, pokonywać kolejne granice i spróbować czegoś nowego.
Miałem szczęście, że dobrze pojechałem w Liège-Bastogne-Liège oraz w Giro d`Italia, bo dzięki temu zainteresowało się mną wiele drużyn. Wybrałem BORĘ-hansgrohe. To młody zespół, ale ma długoterminowe cele. Sagan jest wielkim, wielkim nazwiskiem – jest obecnie największą postacią w kolarstwie. Wraz ze mną przyjdą także m.in. Peter Kennaugh i Daniel Oss. Są też Leo Konig i Rafał Majka
– powiedział Formolo.
Davide Formolo właśnie z drużyną Cannondale (obecnie EF Education First-Drapac) podpisał pierwszy kontrakt World Tour. Już samo to wystarczyłoby, aby uzasadnić smutek związany z rozstaniem. Jest jednak coś jeszcze. Włoch opisał drużynę Jonathana Vaughtersa jako całkowicie inną od pozostałych.
Ludzie nie zawsze to rozumieją i doceniają, ale tutaj zawsze stawia się kolarza w takiej pozycji, aby był w stanie jeździć na najwyższym dla siebie poziomie. To kluczowe, aby osiągnąć sukces, bo cała reszta będzie tylko źródłem stresu i zakłóceniem spokoju. Cannondale potrafi minimalizować stres, utrzymując jednocześnie wysokie oczekiwania. W kolarstwie nie chodzi tylko o reguły, jakie rządzą drużyną. Jeśli zakładasz jeden but w kolorze zielonym, a drugi w czerwonym, nie oddziałuje to na twoje występy. Oni to tutaj rozumieją i pozwalają ci być sobą. Nie brakuje również mieszanki kultur i każdy ma szansę osiągnąć indywidualny wynik. Bardzo mi się to wszystko podoba
– wyjaśnił Davide Formolo.
Po raz ostatni Formolo założy jasnozieloną koszulkę w ten weekend, w Japan Cup. Chciałby, aby pożegnaniu z ekipą towarzyszył dobry występ. W dodatku Włoch jest głodny ścigania, ponieważ w drugiej części sezonu zmagał się z nieustannie powracającą gorączką. Badania krwi wykluczyły mononukleozę, ale niepożądane objawy wciąż powracały.
Chciałbym dobrze zakończyć swój pobyt w Cannondale-Drapac. Mam zamiar ścigać się zarówno dla siebie, jak i dla drużyny. Cieszę się, że wsiądę jeszcze na rower, ponieważ w drugiej części sezonu niewiele się ścigałem. Generalnie był to dla mnie trudny sezon, którego druga połowa okazała się naprawdę ciężka
– zakończył Formolo.
Poza problemami ze zdrowiem, negatywny wpływ na młodego Włocha wywarła nagła śmierć Michele Scarponiego. Formolo przyznał, że w „Staruszce” ścigał się w stanie szoku, ale mimo to dobrze czuł się na kluczowym dla losów wyścigu podjeździe św. Mikołaja, dzięki czemu finiszował dwudziesty trzeci, popisując się wcześniej aktywną oraz inteligentną jazdą.