Fot. ANSA/Angelo Cerconi

Co, po zakończeniu kariery, robią byli zawodowcy? Odcinają kupony od sławy? Wreszcie odpoczywają? Wbrew pozorom – wręcz przeciwnie!

Kolarscy emeryci to najczęściej bardzo młode osoby – zazwyczaj zawodowcy decydują się na rozbrat z kolarstwem jeszcze przed czterdziestymi urodzinami, a to przekłada się na ciągłą chęć pracowania, trenowania i spotykania się z wieloletnimi rywalami i przyjaciółmi. Przykładami na „aktywnych emerytów” są m.in. Fabian Cancellara, Phil Gaimon, Jens Voigt czy Bartosz Huzarski.

Fabian Cancellara

Fabian Cancellara zdecydował się odejść z kolarstwa po sezonie 2016, w którym pokazał się ze znakomitej strony – zdobył złoto Igrzysk Olimpijskich, wygrał Strade Bianche i był drugi w Ronde Van Vlaanderen. Spartakus w swojej przebogatej karierze zdobył bardzo wiele, dlatego na emeryturze… zmienił dyscyplinę. Poza wspieraniem swoich partnerów (m.in. Trek i IWC) Szwajcar wciąż rzadko zsiada z siodełka – niedawno ukończył swój pierwszy triathlon na dystansie 55.5km (500m pływania, 50km roweru i 5km biegu) z wynikiem 2:23:50, co przełożyło się na znakomite, jak na debiut, 17. miejsce.

Poza łączeniem trzech dyscyplin Cancellara wciąż jeździ na rowerze. W tym roku nieliczni, którzy zdołali się „dobić” na listę startową mieli okazję do ścigania z trzykrotnym triumfatorem Paryż-Roubaix. Na górzystej trasie zostały rozegrane imprezy pod wiele mówiącą nazwą „Chasing Cancellara” (Goniąc Cancellarę). Niektórym się udało, więc forma chyba już nie do końca olimpijska!

Jens Voigt

Jens Voigt kończył karierę bijąc rekord w jeździe godzinnej. Chociaż teraz wynik 51.115km nie wydaje się zbyt imponujący, to właśnie słynny Niemiec rozpoczął drugie życie tego wyzwania. Nie da się ukryć, że Jensie rzadko potrafił wytrzymać w peletonie i zazwyczaj starał się przed nim umknąć, dlatego nie dziwi bardzo aktywna emerytura – co nie dziwi, Voigt spotyka się z kolarzami-amatorami na swoich wyścigach i jest ambasadorem marki Trek, ale niektóre wyzwania są bardzo imponujące.

Po pierwsze – w styczniu Jens podjął się niesamowitej próby, by zebrać pieniądze na cele charytatywne. Pomimo kiepskiej pogody zwycięzca Tour de Pologne ruszył na… Everesting, a więc pokonanie 8848m przewyższeń bez przerwy. Jeszcze bardziej zastanawia miejsce – Berlin, a dokładniej podjazd Teufelsberg mierzący 90m w pionie. By pokonać wysokość odpowiadającą najwyższemu szczytowi Ziemi Voigt musiał pokonać 98 okrążeń po 4km – ostatecznie, po 27h (z małymi przerwami) Niemiec pokonał wspinaczkę sto razy i przekroczył 9000m przewyższeń.

Po drugie – Jens Voigt zaczął biegać maratony, startować w triathlonie i pokazywać się na zawodach kolarstwa przełajowego. Zasada shut up, legs! (zamknijcie się, nogi!) wciąż obowiązuje, więc czasu na nudę nie ma, a przecież Niemiec zapowiadał, że chce się poświęcić rodzinie…

Phil Gaimon

Amerykanin jest dużo młodszych od wspomnianych już kolarzy – ma 31 lat, a zakończył karierę wraz z końcem poprzedniego sezonu. Z całym szacunkiem – Gaimon nie ma większych sukcesów na koncie, ale był solidny w górach, a to podsunęło mu pomysł na ciekawe zajęcie po odejściu z zawodowego peletonu. Wraz ze znanym medium społecznościowym dla kolarzy i biegaczy Strava kolarz Cannondale postanowił… wykorzystać formę z WorldTour i pozabierać rekordowe czasy z podjazdów tym, którzy w czasie swojej kariery brali doping. „Ofiarami” Gaimona stali się m.in. Tom Danielson i Levi Leipheimer. Akcja nazywa się Worst retirement ever (Najgorsza emerytura w historii) – w końcu Amerykanin zakończył karierę, a wciąż musi odpowiednio trenować i walczyć z czasem na kolejnych odcinkach. Dobrze, że chociaż jego ukochane ciastka wreszcie są dozwolone… Przy okazji – Gaimon pojawił się nawet przy trasie AMGEN Tour of California przebrany za ciasteczkowego potwora i wręczał kolarzom słoik ze swoim przysmakiem.

Bartosz Huzarski

Czarek Benedetti

Publié par Bartosz Huzarski sur samedi 14 octobre 2017

Huzar przestał się ścigać w zawodowym peletonie po sezonie 2016, ale od razu zapowiadał, że czasu na nudę nie będzie. Bartek w tym roku nadal startuje, chociaż już razem z amatorami i ze swoimi podopiecznymi z Huzar Bike Academy. Obowiązki trenerskie Huzarski dzieli też na szkółkę dla dzieci – KS Deichmann ABUS MAT Sobótka i charytatywnych akcji. Nie można też zapomnieć o znakomitych występach przy mikrofonie TVP przy okazji transmisji z zawodów kolarskich. Z kolei kilkanaście dni temu były reprezentant Polski wrócił z rowerowej wyprawy w… Himalaje. I gdzie ten odpoczynek…?

Cadel Evans

Przez wiele lat Evans był „wiecznie drugi” – Australijczyk długo walczył o zdobycie tytułu w Tour de France i wreszcie udało mu się to w 2011 roku. Chociaż znakomita forma z tamtego sezonu już nigdy nie wróciła, to sympatyczny kolarz wciąż wygrywał w mniejszych wyścigach, by zakończyć karierę na początku lutego 2015. Wtedy też zadebiutował Cadel Evans Great Ocean Road Race – jednodniowy wyścig rozgrywany w Australii. Mistrz świata z 2009 roku szybko doprowadził swoją imprezę na szczyt i już w tym sezonie jego ściganie należało do cyklu WorldTour.

Organizowanie dużego wyścigu to nie jedyne zajęcie Evansa. Cadel wciąż trenuje i jest w znakomitej formie – osobiście sprawdził to Marek Bala podczas testów BMC w Turynie. Cytując kolegę – „zrywał nas jak młodzików”. Australijczyk pozostaje ambasadorem szwajcarskiej marki, a przy okazji pojawia się na różnych imprezach. Pod koniec października, u boku Vincenzo Nibalego, wystartuje w KOM Taiwan Challeng, gdzie przez 105km kolarze niemal bez przerwy będą się wspinać i wjadą na metę na wysokości 3248 metrów nad poziomem morza.

Poprzedni artykułPhilip Deignan i Sebastian Henao przedłużyli kontrakty z Team Sky
Następny artykułNicolas Portal o TdF – pomniejszony peleton nic nie zmieni
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments