Fot. Il Lombardia

W końcówce 111. edycji wyścigu Il Lombardia walczyli sami wielcy – ci, których podziwia się w wielkich tourach i na trudnych górskich przełęczach. Oto podsumowanie rywalizacji ustami dwóch pierwszych – Vincenzo Nibaliego (Bahrain-Merida) i Juliana Alaphilippe`a (Quick-Step Floors). 

Dwa lata temu Vincenzo Nibali zaatakował na podjeździe pod Civiglio, powiększył przewagę na zjeździe i samotnie pokonał dziesięć kilometrów w drodze po pierwsze w karierze monumentalne zwycięstwo. Dziś zrobił niemal identycznie. Po wyścigu opowiadał, czym różnią się dla niego te dwa triumfy. O tym, że dla 32-letniego Włocha jest to bardzo szczególny sukces w karierze, świadczy wypowiedź, która nie trzyma się dobrze znanego i utartego schematu pt. „dziękuję drużynie i jestem bardzo szczęśliwy”.

Drużyna wspierała mnie świetnie, stworzyła mi znakomite warunki do tego, bym mógł zwieńczyć ten sezon. Ostatecznie udało mi się osiągnąć piękne zwycięstwo, nie mogę prosić o nic więcej. Nie było łatwo odtworzyć występu sprzed dwóch lat. Przyznam nawet, że tym razem było mi trudniej, ponieważ byłem głównym faworytem.

Zwycięstwo w monumencie zawsze jest wielkim osiągnięciem. Chciałem zamknąć ten sezon osiągając dobre rezultaty i cieszę się, że udało mi się tego dokonać.

Byłem w lepszej formie niż dwa lata temu i znałem ten zjazd lepiej. Miałem również więcej pewności siebie. Zwycięstwo w wyścigu monumentalnym ma większą wartość niż etap w wielkim tourze, ale nie mogę zapominać, że wygrałem w Giro na Stelvio i w Andorze na Vuelcie. Najtrudniejsze było dla mnie to, aby utrzymać dobrą dyspozycję po Vuelcie, ale wyścig Il Lombardia pomógł mi pozostać skoncentrowanym.

Pierwsze zwycięstwo było trudniejsze w tym sensie, że towarzyszył mi strach, że nie wygrałem jeszcze monumentu. Dziś wszyscy mnie kontrolowali, a Quintana i Uran w szczególności, więc zostałem zmuszony raz jeszcze rozdać karty. Kiedy Pinot zaatakował, pozwoliłem mu odjechać i skontrowałem kilometr przed szczytem. Wtedy nie myślałem o niczym. W moim pierwszym roku w zawodowym peletonie dyrektor sportowy Stefano Zanatta powiedział mi, że posiadam umiejętności zjazdowe, których mogę używać albo do ataku, albo do obrony. Tak jest nawet teraz, mam 32 lata, a wciąż czuję się młody i silny

– powiedział „Rekin z Messyny”.

Tymczasem Julian Alaphilippe dzięki mocnemu atakowi pięć kilometrów przed metą dołożył do swoich osiągnięć trzecie miejsce na podium w wielkiej piątce kolarskich wyścigów. Trzeci był w tegorocznym Mediolan-San Remo, a drugi w 2015 roku w „Staruszce”.

To niesamowite, nie spodziewałem, że stanę dzisiaj na podium. Po mistrzostwach świata pozostałem skoncentrowany i przyjechałem tutaj zmotywowany. Zrobiłem, co mogłem, gdy Nibali zaatakował, ale nie byłem w stanie za nim podążyć, więc zdecydowałem się jechać swoim tempem i zobaczyć, co się stanie. Nie wygrałem, ale jednocześnie nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziony. Ukończyć monument na podium jest czymś specjalnym i jestem szczęśliwy, że moje nogi w październiku są wciąż dobre

– powiedział Julian Alaphilippe.

Poprzedni artykułIl Lombardia 2017: Skutki kraksy powstrzymały Rafała Majkę
Następny artykułIl Lombardia 2017: Trzy inne wypadki w miejscu kraksy De Plusa [video]
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments