©Unipublic/Photogomez Sport

Po zakończeniu kariery przez Alberto Contadora, emocje zdążyły już opaść. Tym samym sam zawodnik przerwał milczenie i zaczął opowiadać o swoich odczuciach odnośnie kilkunastu lat spędzonych na rowerze.

W wywiadzie z El Transistor, legenda światowego kolarstwa została zapytana o swoje przemyślenia odnośnie dyskwalifikacji z 2012 roku. Według niego, odbieranie tytułów w Tour de France 2010 i Giro d’Italia 2011 było bezpodstawne.

To, co bardziej mnie obchodzi niż moje wyniki, to odczucia kibiców, którzy oglądali te wyścigi, cieszyli się nimi. Starałem się nie zawieść moich fanów i udało mi się to. To co jest na papierze, zupełnie mnie nie interesuje. Radość ze zwycięstw pozostanie we mnie do końca życia.

Odbieranie mi tytułów to ogromna niesprawiedliwość. Każdy wielki tour wygrałem w swojej karierze trzykrotnie, lecz jest to zawiły temat. Z pewnością nic bym nie zmienił. Osoby, które choć trochę zainteresowały się sytuacją, wiedzą, że to jedna z największych niesprawiedliwych decyzji w światowym sporcie

– powiedział Contador.

Jeszcze kilka tygodni przed tegoroczną Vueltą, El Pistolero zastanawiał się nad startem w przyszłorocznym Giro d’Italia. Decyzję o zakończeniu kariery przyspieszył jednak występ w Wielkiej Pętli.

Przed Tour de France nic nie wskazywało, by moja forma faktycznie nie była doskonała. Na zgrupowaniu wykręcałem bardzo dobre wyniki i szczerze zastanawiałem się nad startem w przyszłorocznym Giro.

Podczas Grande Boucle, już na La Planche des Belles Filles nie czułem się najlepiej, lecz nie wykluczało mnie to z rywalizacji. Dopiero etap do Chambery był bardzo istotny. Zaliczyłem wówczas dwa upadki, które wykluczyły mnie z rywalizacji o wygraną. Kiedy masz 25 lat, możesz się pocieszać, że jeszcze nie raz będziesz mógł powalczyć o triumf. W moim wieku już tego brakowało. To właśnie wtedy podjąłem decyzję o zakończeniu kariery

– dodał jeden z najlepszych kolarzy w XXI wieku.

Contador zaznaczył także, iż jego ostatnia Vuelta w karierze była dla niego więcej niż wyścigiem.

Kiedy straciłem ponad dwie minuty w Andorze, bardzo wielu ludzi pytało, dlaczego nie nastawiam się na wygraną etapową, po której zakończyłbym karierę. Chciałem jednak odejść zapewniając uśmiech na ustach wszystkich ludzi, którzy podchodzili do mnie przed startem do każdego etapu. Kiedy podjeżdżałem Angliru, pomyślałem sobie „to ostatnie 2 kilometry w twojej karierze. To ostatni moment, by dać kibicom dużo radości”. Udało się. Nigdy nie cieszyłem się jazdą tak jak podczas Vuelty, nigdy nie byłem tak wolny. Robiłem dokładnie to, na co w danym momencie miałem ochotę

– zakończył Pistolero.

Hiszpański kolarz pożegna się jeszcze z kibicami w Japonii i Chinach, gdzie wystartuje w dwóch kryteriach.

Poprzedni artykułArtur Sowiński będzie jeździł we Włoszech
Następny artykułFabio Sabatini zakończył sezon z powodu kontuzji dłoni
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments