fot. Marek Bala / naszosie.pl

Wyścig ze startu wspólnego elity Pań był w końcówce bardzo emocjonujący. O opinie dotyczące wyścigu zapytaliśmy Eugenię Bujak i trenera Mariusza Mazura.

Eugenia Bujak:

Od początku wyścig był stosunkowo szybki i dynamiczny. Tempo było przyjemne, nikt specjalnie nie rwał. W końcówce pojawiły się najważniejsze ataki, a ja starałam się jak najlepiej wykonać swoje zadania pomagając Kasi. Szkoda, że znowu zabrakło, ale myślę, że kiedyś przyjdzie zwycięstwo.

Holenderki są praktycznie nie do pokonania. Do końca jechały w pełnym składzie, a my byłyśmy we dwie przez pół wyścigu. W ten sposób ciężko kontrolować ich każdy atak. Ja też nie mogłam iść w każdy odjazd. Starałam się jak mogłam.

Z tyłu zdecydowanie najmocniej ciągnęły reprezentantki Norwegii. Przed peletonem jechały jeszcze takie zawodniczki jak Ferrand – Prevot. Nie wiem czy chodziło o tę grupkę, ale ostatecznie na ostatnich metrach naszłyśmy też ucieczkę.

Musimy się cieszyć z tego co jest, bo to kolejny znakomity wynik polskiego kolarstwa. Jeszcze nie kończymy ze ściganiem, aby się niepotrzebnie smucić.

Mariusz Mazur:

Piąte miejsce jest przy tej trasie wielkim wyczynem. Szacunek dla Kasi, która pokazała wielkie serce. Teraz wiemy, że potrafi walczyć w każdych warunkach. To co zrobiła pod górę pokazało, w którym miejscu jest. Jej potencjał wciąż rośnie. Za rok w Austrii, gdzie góra jest dłuższa, powinno być już zupełnie nowe rozdanie. Zabrakło trochę pomocy innych dziewczyn. Gosia Jasińska miała kraksę, na której dużo straciła i nie była już w stanie dojść. Gienia do końca robiła co mogła. Ania Plichta miała za to gorszy dzień i nie była w stanie pomóc.

Kasia wycisnęła z wyścigu 110%. Ta końcówka pokazała w jak trudnej była sytuacji. Gdyby była w stanie jeszcze bardziej oszczędzić nogę, może byłoby więcej. Pokazała jednak, że trzeba ryzykować, to w przyszłości zaowocuje.

Znam Kasię i wiem jaki ma potencjał. Na górze można odrabiać i dziś to pokazała. Van der Breggen ledwo dociągnęła do niej pozostałe zawodniczki, a przecież zawsze łatwiej się goni. Gdyby góra byłą dłuższa, miałaby większe szanse. Może by poprawiła albo podkręciła tempo. Tutaj nie było już takiej możliwości. Kwestia czasu, aż wejdzie na jeszcze wyższy poziom.

 

Poprzedni artykułKatarzyna Niewiadoma: „szkoda, że góra nie była bliżej mety”
Następny artykułBergen 2017: Blaak, Garfoot i Diderksen podsumowują wyścig
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments