Kolumbijczyk uczestniczył w kraksie na zjeździe z Alto del Garbi. Pomimo poważnej kontuzji kolarz Movistar Team… ukończył etap.
W momencie wypadku Betancur zajmował szesnaste miejsce w klasyfikacji generalnej i jechał w siedmioosobowej grupie liderów, która oderwała się od peletonu po atakach Alberto Contadora (Trek-Segafredo). Niestety, na zjeździe z premii górskiej doszło do nieprzyjemnego zdarzenia – po upadku Tejaya Van Garderena (BMC) jadący za nim Kolumbijczyk nie miał szans na ucieczkę i również padł na asfalt.
Sos un Gerrero!!!Que te recuperes pronto mi viejo! pic.twitter.com/CYGi5ljJRB
— Rigoberto Urán ЯU (@UranRigoberto) August 25, 2017
Amerykanin szybko się pozbierał i ostatecznie (pomimo drugiej kraksy) ukończył etap niecałe pół minuty za grupą lidera. Bananito nie miał tyle szczęścia – cały we krwi dojechał do finiszu ponad 12 minut za zwycięzcą, Tomaszem Marczyńskim (Lotto-Soudal). Chwilę później został przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł badania – wykluczone zostały poważne obrażenia kręgosłupa, bioder i głowy, ale niestety prześwietlenie wykazało złamanie zewnętrznej kości prawej kostki. Uraz wymagał założenia gipsu, a to oznacza oczywiście wycofanie się z Vuelta a Espana. Betancur został przeniesiony do Valencii, gdzie przejdzie zabieg ran twarzy.