fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Rzadko kiedy przychodzi nam oglądać płaskie etapy podczas Vuelta a Espana. Trzeba jednak przyznać, że są one interesującym połączeniem hiszpańskiego klimatu i francuskiej nudy.

Plusy:
Zastępca Kittela
O tym, że Matteo Trentin jest zawodnikiem szybkim wiedzieliśmy od dawna. Mało kto się jednak spodziewał, że Włoch z taką łatwością będzie pokonywał rywali, znanych raczej jako rasowi sprinterzy drugiego szeregu. Aż szkoda, że zawodnik Quick – Step Floors nie założył czerwonej koszulki.

Finisz na „yolo”
Od kilku dni możemy słyszeć, że najbliższy płaski etap zakończy się „chaotycznym finiszem”. Nie da się ukryć, iż sprinterskie końcówki Vuelty są potwornie radosne i przepełnione kolarstwem w najczystszym postaci. Wesołe kolarstwo zawsze będzie cieszyć oko. Szkoda, że płaskich końcówek zostało tak mało.

Minusy:
Zgred znów na plus
Jeśli ktoś po wczorajszej stracie dwóch i pół minuty wciąż liczył, że Rafał Majka włączy się do walki o miejsce w czołowej 10, dziś musi się już otrząsnąć. Były mistrz Polski zainkasował na swoje konto dodatkowe 3 minuty i 45 sekund, co jest oczywistym sygnałem wysłanym do rywali i kibiców. Była koszulka górala w Tour de France, może będzie i we Vuelcie? W końcu Zgredowi w grochach do twarzy.

Poobiednia drzemka
O ile końcówki płaskich etapów można pochwalić, o tyle sam ich przebieg niewiele się różni od pozostałych etapówek. Zasadniczo wystarczyło włączyć telewizor na ostatnie 10 kilometrów, by wiedzieć co działo się przez cały dzień. Pewnie niejeden kibic skorzystał z okazji i odhaczył poobiednią drzemkę.

Poprzedni artykułGP des Marbiers: Karol Domagalski z kolejnym triumfem!
Następny artykułVuelta a España 2017: Trentin i Lobato podsumowują 4. etap
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments