fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Niesamowicie szybko minął ten weekend, prawda? Tour de Pologne 2017 przeszło już do historii, zapisując się w naszej pamięci jako wyścig solidny i miły dla oka.

Gwiezdne wojny

Do tej pory byliśmy więcej niż przyzwyczajeni, że największe gwiazdy startujące w Tour de Pologne podchodzą do naszego wyścigu na dużo większym luzie niż choćby do Vuelta al Pais Vasco. Tym razem prawie każdy z faworytów do końca liczył się w walce o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej. Ba, do ostatniego etapu, w walce o zwycięstwo liczyło się 12 kolarzy! Nie przypominamy sobie tak solidnej rywalizacji największych nazwisk w peletonie.

Sztajfa za sztajfą

O trasie tegorocznego wyścigu mówiło się dużo dobrego, jak i dużo złego. Można wręcz stwierdzić, że każdy z kibiców miał jakieś „ale”. Całe szczęście Czesław Lang zdołał się sensownie obronić. Rezygnacja ze średniej długości podjazdów o kilkuprocentowym nachyleniu na rzecz stromych sztajf była świetnym pomysłem. Pokazało to zarówno Orle Gniazdo, jak i szereg wzniesień w Tatrach. Jako typowa tygodniówka, powinniśmy pójść właśnie tą drogą. Może za rok Rędziny, Grządki albo Rzeczka?

Droga na skróty

Bardzo dobrym rozwiązaniem okazało się także skrócenie wielu etapów. Dzięki temu wyścig stał się dużo bardziej dynamiczny, ale także przyjaźniejszy dla kibiców. Nie mieliśmy przesadnego wydłużania rywalizacji czy ustalania rund w miastach na siłę. Zdecydowany plus.

Wschodzące gwiazdy

Dylan Teuns, Sam Oomen, Jack Haig, Max Walscheid – to tylko kilka nazwisk znanych nieco mniej zwykłemu kibicowi. Dla nich Tour de Pologne stało się drzwiami do wielkiej kariery, podobnie jak dla wielu innych kolarzy. Niezmiernie nas cieszy, że młodsi kolarze sprawdzili się w tym roku na tle doświadczonych gwiazd będących w dobrej formie, gdyż dzięki temu ich wartość znacznie wzrosła.

Zmarnowane dzikie karty

Niestety, zarówno od reprezentacji Polski, jak i od CCC Sprandi Polkowice oczekiwaliśmy dużo więcej. Szkoda, że ani jedni, ani drudzy nie zaakcentowali odpowiednio swojej obecności w wyścigu. Zawiódł Rutek, zawiódł Hirt, zawiódł Patera. Co z tego, że biało-czerwoni znaleźli się w kilku ucieczkach, a honoru pomarańczowych bronił Jan Tratnik. Wszyscy oczekiwaliśmy postawy o dwa poziomy lepszej. Zapowiedzi były szumne, wyszło jak zwykle. Szkoda.

Alan Banaszek – nadzieja polskiego kolarstwa

Dostał szansę i jej nie zmarnował. Najmłodszy kolarz Tour de Pologne – zaledwie 19-letni Alan Banaszek na etapie do Zabrza walczył z najlepszymi sprinterami świata jak równy z równym. Ostatecznie był dziewiąty, a co by mogło się wydarzyć gdyby w zespole miał kolegów będących w stanie skutecznie go rozprowadzić?

Fenomen czempiona

Lekkoatleci mają Bolta, piłkarze mają Messiego i Ronaldo, a kolarze mają Petera Sagana. To jak bardzo rozpoznawalny stał się Słowak przekracza chyba najśmielsze oczekiwania. Zawodnik z Żiliny jest więcej niż gwiazdą, która przyciąga tłumy kibiców. Jest już legendą, do której fani wnoszą swoje modły. Mamy szczęście, że w tym roku odwiedził Polskę.

Majkomania

Choć trwa już kilka lat, nadal robi wrażenie. Od wielu, wielu lat polscy kolarze nie mogli się cieszyć taką popularnością. Można wręcz odnieść wrażenie, że Rafał Majka jest nawet bardziej rozpoznawalny od Michała Kwiatkowskiego. Nie mamy nic przeciwko, by Majkomania trwała jak najdłużej.

Kibicowskie show

Kiedy jeszcze kilka lat temu ktoś mówił, że przy trasie Tour de Pologne pojawiają się tłumy kibiców, część z nas lekko się uśmiechała. W tym sezonie fani pokazali jednak, że jest ich cała masa. Fantastyczna atmosfera towarzyszyła zawodnikom na każdym etapie, o czym wspominali sami zawodnicy. Kolarska kultura staje się w naszym kraju coraz popularniejsza!

Co dla Państwa jest warte zapamiętania po tegorocznej edycji Tour de Pologne? Czekamy na propozycje.

Poprzedni artykułAlberto Contador kończy karierę!
Następny artykułPhilippe Gilbert przedłużył kontrakt z drużyną Quick-Step Floors
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Yanev
Yanev

Niestety wśród polskich kibiców kolarskich powoli dochowujemy się także debili dorównujących „Indianom” z największych wyścigów. I to nawet bez zaprezentowania się „sławnego” z ubiegłorocznego etapu TdF pod Mont Ventoux Krzysztofa Kubika, który stał się znany dzięki własnej głupocie. Warto było?

Michał Kowalski
Michał Kowalski

Jak zwykle znalazłoby się sporo minusów, ale koniec końców Pan Lang wyciska z tego wyścigu chyba maxa. Są emocje, są najlepsi kolarze, są kibice, więc jest bardzo dobrze.

Łukasz Gabrych
Łukasz Gabrych

Za duży plus należy uznać relację TV. Długo oczekiwana poprawa. Zdecydowany minus za jakość dróg, szczególnie na 2 ostatnich etapach. Uważam, że prowadzenie wyścigu tej kategorii po wertepach jest nieprzyzwoite. Organizator powinien postawić jakieś wymagania względem gmin aby wywrzeć presję remontu tych dróg. Z perspektywy kolarza amatora wiem, że jazda po tych terenach z uwagi na tragiczny stan dróg odbiera sporo frajdy, niestety.