Team Sunweb/LB/RB/Cor Vos

Rodrick de Munnik jest dziennikarzem holenderskiej wersji magazynu „Procycling”. Gdy w 2015 roku istniała realna szansa, że Tom Dumoulin wygra hiszpańską Vueltę, wraz z zespołem przygotował specjalne wydanie poświęcone wzrastającej holenderskiej gwieździe kolarstwa. Wydanie trzeba było odłożyć – do 2017 roku, kiedy to Holender wygrał setną edycję Giro d`Italia. De Munnik opowiedział nam o efekcie „Motyla z Maastricht”, a także podzielił się opinią na temat polskiego kolarstwa.

Czy według ciebie Tom Dumoulin podjął dobrą decyzję przedłużając kontrakt z Team Sunweb do 2022 roku?

Tak, zdecydowanie, ponieważ to, co jest interesujące jeśli chodzi o tę drużynę to fakt, że koncentruje się na trzech kolarzach: Tomie Dumoulinie, Michaelu Matthewsie i Warrenie Barguilu [gdy rozmawialiśmy transfer Warrena Bargulia do Fortuneo-Oscaro nie był jeszcze potwierdzony – przyp. M.W.], a Tom Dumoulin jest spośród nich najważniejszy, on jest jak Chris Froome w Team Sky. Team Sunweb potrafi skoncentrować się na jednym zawodniku, mają dla niego plan, dzięki czemu może się rozwijać. Gdyby Dumoulin przeszedł np. do Team Sky, znalazłby się na drugim albo na trzecim planie. Jego sytuacja byłaby podobna do tej, w której znajduje się teraz Mikel Landa. Dumoulin wciąż jest młodym kolarzem, więc myślę, że dla 26-latka to dobry wybór.

Podpisanie kontraktu ogłoszono jeszcze przed wyścigiem Tour de France, w którym drużyna Sunweb potwierdziła, że jest w stanie walczyć o najwyższe cele (mam na myśli sukcesy Michaela Matthewsa i Warrena Barguila), co pokazuje, że Dumoulin musi mieć duże zaufanie do kierownictwa drużyny.

Mówiąc szczerze, to myślę, że sukcesy, które ta drużyna osiągnęła w tegorocznych edycjach Giro d`Italia i Tour de France przekroczyły ich oczekiwania. W Giro spodziewali się miejsca w pierwszej dziesiątce Toma Dumoulina, może podium, a dostali zwycięstwo. To samo dotyczy Matthewsa i Barguila, od których w Tour de France oczekiwano etapowych zwycięstw. To jest coś, co jest niemożliwe do powtórzenia w przyszłym sezonie! (śmiech) Ale na szczęście oni to wiedzą, podchodzą do tego realnie. Może jedynie Tom Dumoulin jest w stanie w przyszłości powtórzyć swój sukces.

Czterokrotny zwycięzca Tour de France, Chris Froome, powiedział o Tomie Dumoulinie wiele dobrych rzeczy, w tym to, że jest on w stanie wygrać Tour de France, ponieważ znacznie poprawił jazdę w górach i potrafi zachować zimną krew, gdy rywale wywierają na nim presję. Co myślisz na ten temat, czy Tom Dumoulin może wygrać w przyszłości Tour de France?

Tak, myślę, że jest w stanie wygrać Tour, ale z drugiej strony nikt nie wie, w jaką stronę pójdzie jeśli chodzi o rozwój. Jeszcze trzy lata temu, gdy Tom omal nie wygrał hiszpańskiej Vuelty, rozmawiałem z ówczesnym trenerem drużyny Giant-Alpecin [tak wówczas nazywała się drużyna Sunweb – przyp. M.W.], który powiedział, że gdy porównali moc generowaną przez Dumoulina i Barguila, to Barguil miał więcej watów na swoim mierniku mocy od Dumoulina, a mimo to nie był w stanie stanąć na podium klasyfikacji generalnej Tour de France [był jedenasty – przyp. M.W.]. To dowodzi tego, że kolarski poziom w Tourze jest o wiele wyższy, tam startują najlepsi kolarze z najlepszych, w najwyższej formie. Tak, on potencjalnie może być zwycięzcą Tour de France, jeśli będzie rozwijał się tak jak w ostatnich latach, to zdecydowanie ma szansę założyć żółtą koszulkę.

Napisałeś w magazynie „Procycling” o efekcie „Motyla z Maastricht”, jak nazywany jest Tom Dumoulin. Efekt ten polega na wzroście zainteresowania kolarstwem i sportową jazdą na rowerze, ponieważ mimo że na jednego Holendra przypada średnio więcej niż jeden rower, to wciąż mało ludzi chce się ścigać. Jak to wygląda po kilku miesiącach od zwycięstwa Toma Dumoulina w Giro d`Italia?

Konkluzja tego artykułu jest taka, że rzeczywiste skutki wielkich zwycięstw, i to dotyczy różnych dyscyplin, są przeceniane [Rodrick powołał się w tym tekście na badania Maartena van Bottenburga z Uniwersytetu w Utrechcie, według których tylko olimpijskie złoto Antona Geesinka w judo w 1964 roku i pięć mistrzowskich tytułów Raymonda van Barnevelda w darcie miały wpływ na zauważalny wzrost popularności danej dyscypliny – przyp. M.W.]. Rzeczywiście to, co mówisz jest prawdą, ponieważ według danych Holenderskiej Unii Kolarskiej od czasu zwycięstwa Dumoulina w Giro nie zwiększyła się liczba osób uprawiających kolarstwo. Ludzie jeżdżą na rowerach, ale robią to – powiedzmy – rekreacyjnie, nie rywalizują ze sobą. Ale z drugiej strony obserwuję dzieci, które oglądają kolarstwo i patrzą chociażby na takiego Dumoulina. Mimo to wciąż jeszcze nie wpłynęło to na wzrost liczby uprawiających tę dyscyplinę sportu.

Jest wiele porównań zwycięstwa Toma Dumoulina w setnej edycji Giro d`Italia z triumfem Bradleya Wigginsa w Tour de France 2012, także jeśli chodzi o wzrost popularności kolarstwa odpowiednio w Holandii i Wielkiej Brytanii. Ja jednak uważam, że należy mieć świadomość, iż Brytyjczycy i Holendrzy to dwie zupełnie różne narodowości, w związku z czym w kontekście Holandii nie można mówić o kopii tego, co działo się na Wyspach pięć lat temu.

Dokładnie. Sytuacja jest kompletnie inna. W czasie, gdy Bradley Wiggins wygrał Wielką Pętlę w Wielkiej Brytanii nikt nie jeździł na rowerze. W Holandii każdy ma rower, moje dzieci zaczęły jeździć, gdy miały 2,5 roku. Zatem kiedy jeździsz na jakimkolwiek rowerze i oglądasz kolarstwo, to dużo łatwiej jest zacząć jeździć na rowerze wyścigowym, zwłaszcza gdy ścigali się twoi rodzice, co w Holandii nie jest rzadkością. Tej całej struktury nie było wówczas w Wielkiej Brytanii. Mój kolega wziął udział w ostatniej edycji Ride London [amatorski wyścig kolarski po ulicach Londynu – przyp. M.W.], w którym wystartowało czterdzieści tysięcy ludzi, ale trzeba wiedzieć, że większość z nich jeździ na rowerze od trzech lat, co świadczy o tym, że przypadek Wielkiej Brytanii jest kompletnie inny.

Sukces sportowy sukcesem, ale myślę, że Bradley Wiggins stał się dla Brytyjczyków idolem, ponieważ poza tym, że był uosobieniem wzorcowego sportowca, jest także Anglikiem z krwi i kości, ponieważ grał na gitarze z zespołem Oasis, promuje postać legendarnego brytyjskiego kolarza Toma Simpsona, który zmarł na Mont Ventoux, interesuje się modą itp. Czy zatem Tom Dumoulin może być takim holenderskim „Wiggo”?

Tak, Tom jest ucieleśnieniem wszystkich cech, które charakteryzują każdego Holendra, czyli jest szczery, prostolinijny, jest po prostu normalnym facetem. Nie wiem, jak to powiedzieć po angielsku… Nie chodzi z głową uniesioną do góry, nawet po tak wielkim sukcesie, gdy stał się dużo bardziej popularny. Zresztą tak samo jest z Bauke Mollemą [holenderski kolarz z drużyny Trek-Segafredo – przyp. M.W.], oni wszyscy są tacy, jak Holendrzy chcieliby ich widzieć. Dumoulin wywodzi się z nowej generacji – pokolenia, które nie chce już żyć przeszłością, mimo że pochodzi z Limburgii, czyli regionu nieco różniącego się od reszty Holandii. Myślę, że to dobrze, że on jest właśnie stamtąd, ponieważ może jego osoba sprawi, że Holendrzy i mieszkańcy Limburgii się zintegrują [Limburgia na mocy kongresu wiedeńskiego została włączona do Królestwa Zjednoczonych Niderlandów, wcześniej po aneksji należała do Francji. W latach 1839-66 została podzielona między Belgię i Holandię – przyp. M.W.].

Śledzisz również kolarskie wydarzenia w innych krajach, ale także bacznie przyglądasz się zawodnikom innych narodowości, w związku z czym chciałabym cię zapytać o polskie kolarstwo i polskich kolarzy. Np. o Michała Kwiatkowskiego, Rafała Majkę [gdy wspomniałam Majkę, Rodrick zaśmiał się głośno].

O tak! Zamieściliśmy w naszej gazecie zdjęcie Majki, gdy cały poobijany i z podartą koszulką dotarł do mety etapu tegorocznego Tour de France, na którym miał kraksę. On właściwie nie miał swojej koszulki! Myślę, że właśnie to zdjęcie najlepiej opisuje charakter, niezwykle twardy charakter polskich kolarzy w połączeniu z wielkim talentem. Majka, Maciej Bodnar, Kwiatkowski są bardzo mocni mentalnie, nie tylko fizycznie – to charakteryzuje polskich zawodników. Robiłem wywiad z Majką i on jest świetnym facetem, myślę, że jest znakomitym ambasadorem polskiego kolarstwa. Nie wiem, jaka jest twoja opinia, jakie ty miałaś doświadczenia, ale ja odbieram go właśnie w ten sposób. Spójrzcie także na ich wyniki, na to, co zrobił Kwiatkowski – to niesamowite! A oni wszyscy są jeszcze wciąż relatywnie młodzi. Jedyna rzecz, która martwi mnie czy zastanawia jeśli chodzi o polskie kolarstwo, to co stanie się w przyszłości? Czy macie wystarczająco dużo młodych talentów, by to wszystko kontynuować? Warto też wspomnieć o Tour de Pologne, który stał się ważnym celem dla wielu kolarzy, więc tak, polskie kolarstwo zdecydowanie rośnie w siłę.

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułCzesław Lang: „Tegoroczny wyścig dał radość tysiącom kibiców”
Następny artykułMistrzostwa Europy 2017: Pedersen najlepszym orlikiem, aktywni Polacy
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments