Jak donosi „La Gazzetto dello Sport”, w rowerze 53-letniego Włocha, który brał udział w amatorskim wyścigu w Bedizzole, niedaleko Brescii, znaleziono silnik. Organizatorzy imprezy wezwali Alessandro Andreoliego na kontrolę, ponieważ zaniepokoił ich fakt, że podjeżdżał pod górę z prędkością niemal 50 km/h.
Kontrolę roweru Argon 18, na którym jechał Alessandro Andreoli, przeprowadzono za pomocą kamery termowizyjnej. Jest to drugi potwierdzony przypadek mechanicznego dopingu w kolarskim świecie. Po raz pierwszy mechaniczne wspomaganie roweru znaleziono u belgijskiej kolarki przełajowej Femke Van Den Driessche podczas mistrzostw świata w kolarstwie przełajowym w 2016 roku. Van Den Driessche została ukarana karą dwudziestu tysięcy franków szwajcarskich i zawieszona na sześć lat.
Alessandro Andreoli brał udział w kolarskim wyścigu dla amatorów organizowanym pod auspicjami Centro Sportivo Italiano, stowarzyszonym z Włoskim Komitetem Olimpijskim. Kolarz amator zajął w nim trzecie miejsce, a podczas kontroli przyznał się do winy.
Dobrze, że nie 120 km/h po płaskim bez pedałowania ? widać nawet z dopingu trzeba umieć korzystać.
swoją drogą, jak małe muszą być te silniki, że ich nie widać.