© ASO/Alex BROADWAY

Kończąc ocenowy cykl, postaramy się znaleźć kilka plusów i minusów trzeciego tygodnia rywalizacji.

Plusy:
Polskie święto
Znów wracamy do Marsylii! Bez wątpienia wyczyn naszych kolarzy na 22-kilometrowej czasówce na długo zapadnie nam w pamięć. Dla nas to absolutny temat nr 1 jeśli chodzi o trzeci tydzień ścigania. Cieszy nas taka końcówka wyścigu.

Szanse dla ucieczek
Mimo, że wielu kibiców nie lubi, kiedy do mety dojeżdża ucieczka, akcje pojedynczych zawodników z drugiego szeregu mogły się podobać. Mowa tutaj głównie o Primozu Rogliciu i Warrenie Barguilu, którzy zapisali na swoje konto najważniejsze skalpy.

Wiatr od wschodu
Nie, nie chodzi nam o atak kolarzy z Rosji czy Japonii, wolimy być dosłowni. Nie da się ukryć, że odcinek otwierający trzeci tydzień rywalizacji był zdecydowanie najbardziej emocjonującym w ciągu ostatnich kilku dni. Można powiedzieć, że powiało klasykami.

Minusy:
Po co te Alpy?
Wjazd w najwyższe góry w Europie miał być umożliwieniem potężnego ataku na pozycję Chrisa Froome’a. Skończyło się na… dwóch skokach Romaina Bardet (poprawki na Galibier wliczamy w pierwszy atak). Jeśli tak mają wyglądać górskie etapy, może lepiej pościgać się na wiatrach? Tam także można odczepić Fabio Aru.

Ułatwiać czy utrudniać?
W sezonie 2017, Christian Prudhomme i jego świta przygotowali jedynie dwa ciężkie etapy w Alpach, na których, jak napisaliśmy wyżej, działo się niewiele. Tym samym dyrekcja Tour de France stanie teraz przed trudnym wyborem. Ułatwienie wyścigu upodobniłoby go do typowej tygodniówki. Jednocześnie dodanie jednego bądź dwóch dni w górach może przynieść większe emocje, jak i kolejny totalny niewypał. Współczujemy.

Być jak Mario Yepes
W ostatnim czasie Rigoberto Uran musiał spędzić sporo czasu z piłką nożną, gdyż jego jazda wyglądała lepiej niż gra mario Yepesa, legendarnego obrońcy reprezentacji Kolumbii. Nie można powiedzieć, że Rigo nie zachował „zera z tyłu”, lecz chyba wszyscy czekali na jego ofensywę. Skończyło się bez celnego strzału na bramkę, gdyż popularny „Rigo” nawet nie miał ochoty wstawać w korby.

Poprzedni artykułThomas Voeckler kończy karierę
Następny artykułDariusz Banaszek: „Czesław Lang nie będzie się wstydził”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments