Romain Bardet (AG2R) nie otrzymał kary dwudziestu sekund za pobranie bidonu nieco ponad sześć kilometrów przed metą dwunastego etapu, mimo że za to samo przewinienie zostali ukarani Rigoberto Uran (Cannondale-Drapac) i George Bennett (LottoNL-Jumbo).
Przepis UCI mówi, że na ostatnich dwudziestu kilometrach (a podczas etapów wysokogórskich dziesięciu) nie można pobierać ani jedzenia, ani napojów.
Na jednym z nagrań wideo widać, że etapowy zwycięzca Romain Bardet także wziął bidon, i to w dodatku od tego samego kibica, co George Bennett. Mimo to sędziowie nie nałożyli na niego kary. Niektóre media próbowały skontaktować się z szefem sędziów Tour de France 2017 Philippe Marienem (tym samym, który wyrzucił z wyścigu Petera Sagana), ale bezskutecznie.
Wobec tego rozgorzała dyskusja o faworyzowaniu francuskich kolarzy, która de facto rozpoczęła się w dniu incydentu, w którym ucierpiał Mark Cavendish (zdaniem sędziów za sprawą Petera Sagana). Podczas tamtego sprintu w sposób nieprzepisowy linię jazdy zmienił Arnaud Démare (FDJ), który wygrał etap, a na dziesiątym odcinku Francuz Nacer Bouhanni (Cofidis) uderzył kolarza drużyny Quick-Step Floors Jacka Bauera, za co otrzymał karę minuty w klasyfikacji generalnej, co dla sprintera zorientowanego na zwycięstwa etapowe nie ma znaczenia.
Szef drużyny Cannondale-Drapac Jonathan Vaughters napisał na Twitterze, że akceptuje karę nałożoną na Rigoberto Urana, ale jednocześnie domaga się ukarania Romaina Bardet, który także złamał przepis mówiący o zakazie pobierania napojów i jedzenia na ostatnich dwudziestu kilometrach.
Wniosek? – żabojady „drukują” TdF!