Pechowy dla kolarzy kazachskiej drużyny Astana okazał się jedenasty etap Tour de France. W strefie bufetu przewrócili się Jakob Fuglsang oraz Dario Cataldo.
On [Cataldo] był naszym kluczowym zawodnikiem, odgrywał ważną rolę w górach. Musimy zdecydować, czy przejdzie operację we Francji czy we Włoszech
– powiedział Dmitry Fofonov, dyrektor sportowy Astany.
Jakob Fuglsang, który zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji generalnej doznał dwóch bardzo małych złamań – w kości łódeczkowatej oraz w kości promieniowej lewego łokcia. Mimo to planuje wystartować do dwunastego etapu.
Na asfalcie leżeli także trzeci w „generalce” Romain Bardet (AG2R), a także dwukrtony zwycięzca Wielkiej Pętli Alberto Contador (Trek-Segafredo).
Było bardzo nerwowo. Dwukrotnie leżałem w kraksie. Cieszę się z tego, że nic mi się nie stało oraz z tego, że kończą się płaskie etapy. Nigdy nie jest miło przewrócić się dwukrotnie. To są dni, w których musisz być cierpliwy i czekać na lepsze etapy
– powiedział Romain Bardet.
El Pistolero z kolei powiedział oficjalnej stronie internetowej drużyny Trek-Segfredo, że mocno uderzył się w biodro, co może odczuć podczas etapów w Pirenejach. Mimo pecha, który ewidentnie prześladuje go w 104. edycji Tour de France, zapowiedział, że będzie walczył do końca i niepoddawanie się będzie jego sposobem na poradzenie sobie z tą sytuacją.
Mimo sympatii do Contadora mam wrazenie, że jest zadowolony z kolejnej „podkladki” pod upokarzajacą klęskę. Ale chyba malo kto uwierzy, że przegrał przez upadki. Niestety jego czas najwyrazniej przeminał..