Fot. Dimension Data

Siódmy etap wyścigu Tour de France był do odhaczenia dla kolarzy walczących w klasyfikacji generalnej oraz na przetrwanie dla całej reszty, a także sprinterów, którzy z pewnością mieli nadzieję na wreszcie bezpieczny finisz. Udało się jedno i drugie.

Nieco przekornie zacznijmy od norweskiego kolarza drużyny Dimension Data Edvalda Boassona Hagena, który godnie zastąpił Marka Cavendisha, zajmując drugie miejsce na etapie dla czystych sprinterów, którym przecież nie jest. Do rozstrzygnięcia, kto jest zwycięzcą piątkowego etapu potrzebny był foto finisz, który pokazał, że Marcel Kittel wyprzedził byłego mistrza Norwegii o…sześć milimetrów, a więc mniej niż wynosi szerokość opony, jakich używają dziś zawodowi kolarze szosowi (obecnie zakłada się opony o szerokości 25 lub 28 milimetrów).

Drużyna pojechała dziś bardzo dobrze – moi koledzy doprowadzili mnie do samej linii mety. Szkoda, że nie zdołałem wykończyć ich pracy. Jestem jednak zadowolony z drugiego miejsca, mimo że oczywiście wolałbym zwyciężyć. Nie jestem czystym sprinterem, więc osiągnięcie takiego wyniku na płaskim etapie dodało mi wiele pewności siebie w kontekście kolejnych etapów

– powiedział Edvald Boasson Hagen oficjalnej stronie internetowej drużyny Dimension Data.

Marcel Kittel ustrzelił hat-trick, zrównując się tym samym z Erickiem Zabelem w liczbie etapowych zwycięstw w Tour de France, które należą do Niemców. Rekord ten Zabel ustanowił w 2002 roku.

To jest finisz, który wygrałem z najmniejszą przewagą w mojej karierze. Przypomniał mi się ubiegłoroczny etap do Limoges, ale nawet tamten sprint nie był taki jak ten. Nie jestem zaskoczony, że Edvald [Boasson Hagen] jest tu, gdzie jest, ponieważ znajduje się w bardzo dobrej formie, o czym mogliśmy przekonać się w Troyes. Wiedząc, że wygrałem o sześć milimetrów pozostaje mi tylko cieszyć się, że mam długie ręce, dzięki którym mogłem dalej wyrzucić swój rower

– powiedział Marcel Kittel oficjalnej stronie internetowej Quick-Step Floors.

W międzynarodowej prasie nie brakuje doniesień, że pomocnicy Chrisa Froome`a mają do czynienia z najłatwiejszym jak dotychczas otwarciem wyścigu Tour de France, ponieważ na etapach, których dystans przekracza dwieście kilometrów nie dzieje się zbyt wiele, tempo nie jest zawrotne, a obowiązek gonienia ucieczek wzięły na siebie drużyny sprinterskie. W drodze do Nuits-Saint-Geroges „niebiańscy” ani razu nie narzucali tempa w peletonie.

Chris Froome zachował oczywiście maillot jaune, a Team Sky ma szansę być pierwszą drużyną od 1970 roku, która od początku do końca wyścigu Tour de France będzie posiadała najsłynniejszy na świecie trykot lidera klasyfikacji generalnej. Brytyjczyk zdaje sobie jednak sprawę, że zapowiada się wielkie ściganie w weekend.

Przed etapem dużo mówiło się o silnym, bocznym wietrze i rzeczywiście tak było, ale we wcześniejszej fazie etapu. Nikt nie chciał zatem rzucać na szalę wszystkich sił przed dużym dystansem do pokonania oraz przed trudnymi, górskimi etapami.

To był nerwowy dzień. Moi koledzy chcieli jechać w czubie peletonu przez cały czas, na wypadek, gdyby coś się wydarzyło. Znakomicie się mną opiekowali i na szczęście nie było żadnej kraksy. Dobrze, że mamy ten etap za sobą.

Jutro podjazd do Station des Rousses – nie jest to finisz na podjeździe, ale górska premia znajduje się bardzo blisko mety. Trudno jest przewidzieć, co się wydarzy, ale wszystko wskazuje na to, że bardziej decydującym etapem będzie ten niedzielny. Zdecydowanie czeka nas weekend wielkiego ścigania

– powiedział Chris Froome brytyjskiej telewizji ITV.

Poprzedni artykułSzeroki skład kadry narodowej na Mistrzostwa Europy w kolarstwie szosowym 2017
Następny artykułGiro Rosa 2017: Claudia Cretti w stanie krytycznym po kraksie
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments