Jeśli kiedyś będą mieli Państwo bardzo zły dzień, proszę przypomnieć sobie ten tekst. Niewielu bowiem może powiedzieć, że spotkało ich coś gorszego niż Tonego Gallopin w ciągu ostatnich 24 godzin.
1 lipca 2017 to data, którą francuski kolarz z pewnością zapamięta na długo. My, kibice, widzieliśmy jedynie jego upadek podczas czasówki otwierającej rywalizację w Tour de France, lecz był to dopiero finał fatalnych zdarzeń, które spotkały kolarza ekipy Lotto Soudal.
Wszystko zaczęło się już o 5:30, czyli kilkadziesiąt minut po świcie. Wówczas, zgodnie z informacjami podanymi przez portal cyclingtips.com, były lider Tour de France odebrał niezwykle przejmujący telefon. Gallopin został poinformowany o włamaniu do własnego domu, zakończonego m.in. kradzieżą samochodu.
Będąc w podłym humorze, kolarz Lotto Soudal wystartował do rywalizacji w Dusseldorfie. Niestety, los ponownie nie był mu przychylny, co zaowocowało nieprzyjemnym upadkiem, zakończonym kontuzją kostki. Jedynym pocieszeniem dla jednego z najpopularniejszych harcowników jest fakt, nie nie musiał się wycofać z rywalizacji.