Lider Astana Pro Team zaatakował na ostatnim podjeździe na trasie mistrzostw Włoch i samotnie przekroczył linię mety. Po wygranej Aru podzielił się zaskakującą informacją.
Dla zwycięzcy Vuelta a Espana 2015 obecny sezon był trudny – na początku forma była daleka od ideału, a bezpośrednio przed Giro d’Italia Włoch zaliczył kraksę i musiał zrezygnować z walki o wygraną w jubileuszowym La Corsa Rosa. Powrót na Criterium du Dauphine był bardzo dobry – kolarz Astany atakował, a ostatecznie pomógł w wygranej swojemu koledze Jakobowi Fuglsangowi. Teraz to Aru mógł cieszyć się z sukcesu – po świetnej jeździe w końcówce został mistrzem Włoch.
Jestem bardzo szczęśliwy ze zwycięstwa po tylu trudnych momentach, jakich doświadczyłem w tym roku. Początkowo wydawało się, że trasa będzie łatwa, ale podjazd był ciężki. We wtorek przyjechałem na rekonesans z Paolo Tiralongo. Wtedy uwierzyłem, że mam szansę zostać mistrzem. Nigdy wcześniej mi się to nie udało – w orlikach byłem tylko drugi. Sen się spełnił
– mówił na mecie szczęśliwy kolarz.
Fabio Aru przy okazji triumfu zdradził, że jego sukces wiązał się z ogromnym ładunkiem emocjonalnym w związku z tragicznym wypadkiem Michele Scarponiego z 22 kwietnia.
Na obozie w Sierra Nevada zamieniliśmy się z Michele koszulkami, bo ja miałem rozmiar XS, a on S, który chciałem wypróbować. Nikomu o tym nie mówiłem, ale odkąd wróciłem do rywalizacji, to jeździłem w jego koszulce. Po pierwszej wygranej chciałem oddać ją żonie Scarpy, Annie i jego dzieciom, Giacomo i Tommaso. Dostarczę trykot rodzinie Michele.